Foto: Darek Delmanowicz / PAP

WHO dawno ogłosiła koniec pandemii, najbardziej popularnej w historii ludzkości, ale postępowania wobec lekarzy, którzy próbowali przeciwstawiać się szaleństwu trwają do dziś. Co więcej są to postępowania zarówno w sądach lekarskich, jaki i w prokuraturach. W tamtym złym czasie podzielono ludzi na wierzących i „szurów”, podobny podział miał miejsce w wśród lekarzy. Jedni pokornie powtarzali wszelkie dyrektywy od zamykania lasów po niskie sufity w siłowniach, inni wykazywali się odwagą i mówili o znanej od zarania dziejów infekcji, z którą trzeba żyć, jak się żyło dotąd.

Ci pierwsi lekarze szli ramię w ramię z ministrem Niedzielskim, można powiedzieć, że był to ich ulubiony minister czemu trudno się dziwić. Wszak nie kto inny, tylko właśnie Niedzielski pozwolił „leczyć” przez telefon i masowo wypisywać recepty oraz zwolnienia lekarskie przez Internet. A to zaledwie początek całego nowego sytemu opieki zdrowotnej, którego podstawą było wygonienie ze szpitali chorych na niemodne choroby, budowanie pseudo szpitali na stadionach, gdzie po pustych łóżkach hulał wiatr. Najważniejsze były jednak dodatki do modnego wirusa dla całego personelu medycznego, nawet jeśli kontakt z nim był incydentalny. Przy takim rozpieszczaniu kadr medycznych każdy odebrany przywilej i łatwy pieniądz wywołuje odruchowy sprzeciw.

Gdyby nie konflikt na Ukrainie Niedzielski musiałby znacznie dłużej wychodzić ze swojej „reformy”, ale i tak ma co robić, bo lata miodowe i brawa na balkonie się skończyły. Minister po kolei próbuje odkręcać to co zakręcił i jedną z większych akcji naprawczych jest ukrócenie hurtowego wypisywania recept. Najpierw chodziło o wszystkie recepty, teraz pod szczególnym nadzorem są recepty na leki psychotropowe. O dziwo właśnie to ostanie ograniczenie wywołało najwięcej protestów, może dlatego, że nadużycia w tym obszarze związane są z postępowym światem i pigułkami szczęścia. Wprowadzone zmiany dotyczą głównie konieczności sprawdzania historii leczenia i znacznie głębszego uzasadnienia dla wpisania leków psychotropowych.

Lekarze od pierwszego dnia próbowali storpedować nowy pomysł Niedzielskiego, angażując w to media. Pomysł był bardzo prosty i taki sam jak zawsze, cierpiący pacjenci i niewydolny system. Wielu lekarzy zaczęło informować media, że nie ma możliwości wypisania recept dla potrzebujących pacjentów, ale tę fałszywą legendę Niedzielski mógł bardzo łatwo zdemaskować, z tego prostego powodu, że posiada dostęp do systemu wypisywania recept. Zapomniał tylko pan minister, że ta wiedza nie jest publiczna, dlatego demaskując kłamstwa lekarzy, zdemaskował swoje metody, którymi ścigał innych lekarzy w czasie pandemii:

Niedzielski ma zamiar startować w wyborach z list PiS, a w takim przypadku rytualny atak na TVN jest nieodzowny, co w tym przypadku było zresztą uprawnione. Kłopot w tym, że minister zdrowia ujawnił tajemnicę lekarską i to dotyczącą lekarza. Prawdopodobnie pan doktor po prostu chciał przetestować system i wypisał receptę na siebie, czym udowodnił, że system działał, ale w TVN przedstawił zupełnie inną wersją pasującą do politycznych i branżowych potrzeb. Najlepszym sposobem demaskacji było poinformowanie opinii publicznej, jak było naprawdę i ta pokusa zgubiła Niedzielskiego. Na reakcję długo nie trzeba było czekać, środowisko medyków i dziennikarzy ruszyło z odsieczą lekarzowi Pisule, który skłamał:

W normalnych warunkach zachowanie Niedzielskiego byłoby karygodne, ale biorąc pod uwagę, kto jest po drugiej stronie tego konfliktu i jak bardzo znów kłamie, ciężko współczuć komukolwiek.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!