Trudno się dziwić społecznym emocjom, gdy przez media przelewają się tragiczne informacje o śmiertelnych wypadkach z udziałem pijanych kierowców. Jeśli, nie daj Boże wśród ofiar pojawiają się dzieci, to temperatura komentarzy gwałtownie rośnie. Podobnie jest w przypadku pedofilii, ale jak wiemy „życzenie ludu”, aby takich kastrować, pomimo prób podjętych przez polityków, nigdy się nie spełniło.
Swego czasu Donald Tusk wyskoczył z taką demagogią, jak „chemiczna kastracja” i skończyło się to fatalnie dla Tuska, co jest mało istotne, ale też spłyciło poważny problem i to już była znaczna szkoda. Emocje z reguły są złym doradcą przy podejmowaniu wszelkich decyzji, jednak najgorszy i kompletnie niestrawny koktajl wychodzi z pomieszania emocji i stanowienia prawa. Mniej więcej w takich warunkach postało bardzo restrykcyjne prawo dotyczące konfiskaty samochodu prowadzonego na tak zwanym podwójny gazie. Pomysł od początku budził kontrowersje i był kilkukrotnie modyfikowany, w efekcie powstały najbardziej surowe przepisy w całej Unii Europejskiej i to już powinno dać twórcom do myślenia.
Niestety do procesu myślowego nie doszło i cała „Zjednoczona Prawica” poparła wprowadzenie populistycznej konfiskaty samochodu, jeśli kierowca prowadził pod wpływem alkoholu. Od 14 marca 2024 roku nowelizacja Kodeksu karnego weszła w życie i od razu życie boleśnie to zweryfikowało. Konfiskacie podlegają samochody prowadzone przez kierowców, u których stwierdzono ponad 1,5 promila alkoholu. Samochód może też być skonfiskowany po jednym promilu alkoholu we krwi, gdy kierowca spowodował wypadek.
Pierwsza tego typu interwencja policjantów miała miejsce w Krotoszynie i w świetle przyjętych przepisów nie budziła wątpliwości, ponieważ kierowca wydmuchał aż 3 promile alkoholu. Auto zostało skonfiskowane, ale zaledwie po jednym dniu prokurator zdecydował, że pojazd zostanie przekazany osobie godnej zaufania, zgodnie z artykułem 228 Kodeksu Postępowania Karnego. Stało się tak dlatego, że koszty parkowania samochodu do czasu zakończenia postępowania sądowego ponosiłby Skarbu Państwa.
Decyzja prokuratora może budzić kontrowersje, bo oczywiście istnieją przepisy pozwalające obciążyć sprawcę kosztami parkowania i wszelkimi innymi kosztami związanymi z naruszaniem prawa, ale prawdopodobnie zadziałał instynkt polityczny. Radykalną zmianę w kodeksie przeprowadziła „Zjednoczona Prawica”, ale zabrakło w niej przepisów wykonawczych lub raczej prokuratura pod nowymi rządami tę rzekomą lukę dostrzegła. Polityka znów się połączyła z demagogią i tak jest spłycono pedofilię „chemiczną kastracją”, tak jazdę pod wpływem alkoholu sprowadzono do kabaretowego sporu o koszty parkowania. I nie jest to z całą pewnością pierwszy problem.
Wielu rozsądnych obywateli zwracało uwagę, że wycieczka „po pijaku” nieodpowiedzialnego męża, zakończy się karą dla żony, która nie będzie miał czym dojeżdżać do pracy i odwieźć dzieci do szkoły. Równie duże wątpliwości towarzyszą karaniu kierowców zawodowych, w tym przypadku TIR-y i taksówki nie będą podlegały konfiskacie, co jest dalekie od jakiekolwiek logiki i spójności przepisów prawa. Niestety większość społeczeństwa dokładnie takich zmian oczekiwała i jeszcze gromko biła brawa w trakcie ich wprowadzania.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!