Zbigniew Boniek to bez wątpienia jeden z lepszych zawodników w historii polskiej piłki nożnej, ale to jest ta lepsza strona Bońka. Z chwilą, gdy zaczęła się reprezentacyjna kariera piłkarza cała Polska huczała, że do składu dostał się dzięki interwencji KC PZPR. Ile w tym było prawdy nie dowiemy się nigdy, ale na pewno wiadomo, że Zbigniewa Bońka władza ludowa traktowała wyjątkowo. Pan Zbyszek był pierwszym reprezentantem Polski, któremu pozwolono na podpisanie kontraktu z zachodnim klubem przed przekroczeniem 28 roku życia.
Takie rzeczy nigdy w PRL nie działy się przypadkiem, trzeba było bardzo się zasłużyć „ludowej ojczyźnie”, a do tego wypić litry koniaku z pierwszymi sekretarzami, żeby wywalczyć podobną nagrodę. Dlatego też wielu starszych kibiców od zawsze uważało, że występ Bońka w koszulce ZSRR (CCCP) w czasie MŚ w Hiszpanii, które odbyły się w 1982 roku, gdy w Polsce był stan wojenny, to nie był przypadek. Z całą pewnością przypadkowe nie były też uściski i goździki odbierane w KC PZPR, co oczywiście w epoce PRL-u nie do końca było zależne od woli sportowców, ale Zbigniew Boniek czuł się jak ryba w wodzie przy prominentnych towarzyszach.
Po zmianie ustroju w Polsce, kariera Bońka nadal się rozwijała. W 2002 roku przez 5 miesięcy był trenerem reprezentacji Polski, po serii porażek dodatkowo się skompromitował ucieczką z posady. Nie przeszkadzało mu to kilka razy kandydować na prezesa PZPN i za trzecim razem, w roku 2012, dopiął swego. Jak to się stało, że tak zwane „leśne dziadki”, czytaj działacze rodem z PRL, wybrały całkowicie „niezależnego” i światowego Zbigniewa Bońka? Do dziś sam zainteresowany i najwybitniejsi dziennikarze sportowi wyjaśnić tego nie potrafią. W każdym razie prezes Boniek, podobnie jak piłkarz Boniek, w czasie sprawowania urzędu zawsze żył w zgodzie i siedział na trybunie honorowej z aktualną władzą.
Gdy Boniek zakończył krajową prezesurę, nawiasem mówiąc w atmosferze skandalu związanego z Paulo Sousą, który porzucił reprezentację Polski, podobnie jak sam Boniek, pan Zbyszek znów przeszedł do zachodniego klubu i został członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA. Nawiasem mówiąc szefem UEFA jest kolega Bońka Michel Platini, podejrzewany o korupcję. Podsumowując, Zbigniew Boniek zawsze wiedział gdzie leżą konfitury i jak się do nich dobrać, a sięgał po nie z dużą łatwością dzięki politycznych i towarzyskim układom. Wydaje się jednak, że były piłkarz, trener i prezes zapomniał jak wyglądała jego kariera, bo coraz częściej udaje, że polityka i politycy, to całkowicie niezrozumiały dla niego świat:
Tego Kowalskiego i kilku innych to już słuchać nie mogę? Też tak macie? Co oni biorą? – napisał Boniek na portalu X.
Tego Kowalskiego i kilku innych to już słuchać nie mogę? Tez tak macie? Co oni biorą?
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) October 4, 2023
Można się zgodzić i nawet rozszerzyć tę mało wysublimowaną wypowiedź na wszystkich polityków, ale Boniek tym wpisem robi dokładnie to samo, co Owsiak „bilbordem z sepsą”, czyli znów szuka konfitur na politycznym stole. Tym łatwiej zwykły Kowalski odwinął się Bońkowi archiwalnym zdjęciem:
Co zrobić panie prezesie. Każdy ma swoich idoli. Jedni słuchają Kowalskiego, inni Jaruzelskiego. https://t.co/krSsQafJMG pic.twitter.com/5cBPXAPWmC
— Janusz Kowalski 🇵🇱 (@JKowalski_posel) October 4, 2023
Jest to zaledwie jedna strona z politycznego albumu Zbigniewa Bońka, a na kolejnych kartach znajdziemy cały przekrój „klasy politycznej”, z którą pan Zbyszek poklepywał się po ramieniu.
Pan Zbyszek i Wojciech Jaruzelski
Pan Zbyszek i Aleksander Kwaśniewski
Pan Zbyszek i Bronisław Komorowski
Pan Zbyszek i Donald Tusk
Pan Zbyszek i Andrzej Duda
Pan Zbyszek i Mateusz Morawiecki
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!