Foto: AP Photo/Dusan Vranic

W czasie ostatniego zgrupowania reprezentacji Polacy rozegrali dwa mecze, w pierwszym na Stadionie Narodowym zanotowali beznadziejny występ i przegrali z Holandią 0:2. Nieco lepiej kadra wypadła w wyjazdowej potyczce z Walią, Polakom udało się wygrać 1:0, ale grą znów nie zachwycili. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że dzięki tej wygranej Polska utrzymała się w dywizji A Ligi Narodów. Z kolei dużo gorszą informacją jest to, w jakiej formie znajduje się zespół na parę miesięcy przed mistrzostwami świata w Katarze.

Wiele krytyki wylało się na samych piłkarzy, jeszcze więcej na Czesława Michniewicza, ale chyba nikt nie poszedł tak daleko, jak były reprezentacyjny bramkarz Jerzy Dudek, który w swoim felietonie opublikowanym w „Przeglądzie Sportowym” zaproponował, alby prezes PZPN ponownie zatrudnił Paulo Sousę.

Prezes Cezary Kulesza powinien przeprosić się z Paulo Sousą, dopóki jest jeszcze wolny, bo może on będzie w stanie coś pozytywnego z tego bałaganu zbudować. (…) Skoro nie będziemy grać jak Barcelona Xaviego, to może zagramy chociaż jak Polska Sousy?

Do zaskakującej propozycji Jerzego Dudka odniósł się sam zainteresowany, ale nie był nim Paulo Sousa, tylko Czesław Michniewicz. Popularny „Czesiek” w wywiadzie dla “Polsat News” ripostował w swoim stylu:

O tych słowach dowiedziałem się od Cezarego Kuleszy. Prezes ma telefon wielki jak książka, przeczytał ten artykuł i od razu go skomentował (…). Nie chcę tego oceniać. Każdy ma prawo do swoich opinii. Reprezentacja jest drużyną wszystkich.

Przypomnijmy, że portugalski trener rozstał się, a właściwie porzucił reprezentację Polski pod koniec grudnia 2021, na kilka miesięcy przed kluczowymi meczami eliminacyjnymi z Rosją i Katarem. Decyzja Susy wywołała wielki skandal, za którym poszły negocjacje finansowe. W nowym miejscu, czyli w brazylijskim Flamengo, Sausa przetrwał zaledwie pół roku. Fatalne wyniki sportowe i konflikt z zawodnikami zakończyły się zwolnieniem z pracy Portugalczyka i do dziś pozostaje bez pracy. Jerzy Dudek na zawsze będzie kojarzony z rzutami karnymi i  słynnymi „pajacykami”, którymi dekoncentrował piłkarzy AC Milian, czym przyczynił się do zwycięstwa Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów w 2005 roku. Tym razem chyba jednak Pan Jurek przesadził z pajacowaniem.

1 KOMENTARZ