Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

W Polsce mamy kilka tematów, które od zawsze wywoływały skrajne emocje społeczne i bez wątpienia takim tematem jest tragedia smoleńska. Nie ma mowy, aby przekonać jedną ze stron do racji drugiej i odwrotnie, ale można się pokusić o samobójczą misję obiektywnego spojrzenia na ten problem. Tragedia smoleńska od początku była wykorzystywana politycznie i to nieprawda, że zaczął Jarosław Kaczyński z PiS, zaczął Donald Tusk z PO, potem jeszcze spuścił z łańcucha Palikota, który pociągnął za sobą całą grupę degeneratów.

Tak zwane „śledztwo smoleńskie” było nie tylko kpiną, ale też upokorzeniem Polski, a wypowiedzi polskich polityków i „ekspertów” wpisujące się w kłamstwa strony rosyjskiej, do dziś dźwięczą w uszach. Niestety po drugiej stronie w pewnym momencie również nastąpiło brutalne przechylenie polityczne i Smoleńsk, podobnie jak kilka innych spraw, stał się pałką do okładania Tuska i wszystkich politycznych przeciwników.

Za całkowitą kompromitację należy uznać działalność podkomisji smoleńskiej pod przewodnictwem skądinąd zasłużonego Antoniego Macierewicza. Więcej niż połowa społeczeństwa jest też zmęczona kultem miesięcznic i kompletnie nie rozumie czemu to ma służyć, poza politycznym manifestem. I na to wszystko nakłada się jeszcze wieloletni spór o pomnik smoleński, który dla jednych w ogóle nie powinien powstać, dla drugich jest miejscem świętym.

W idealnym świcie Jarosław Kaczyński ze swoim otoczeniem mógłby sobie codziennie składać wieniec i nikomu do głowy nie przyszłoby skakać po pomniku, czy składać wieńce z obraźliwymi napisami. Taki świat jednak nie istnieje, za to istnieją bojówkarskie grupy jak „Lotna Brygada Opozycji”, którym przewodzą ludzie całkowicie zdegenerowani nienawiścią. W polskiej kulturze w sposób szczególny chroni się pamięć o zmarłych i miejsca pamięci, ale ten kanon jest poza zasięgiem bojówkarzy: Arkadiuszu Szczurka, Tity Halskiej, Stanisławy Skłodowskiej i wielu innych.

Grupa ta co miesiąc zakłóca wizytę Jarosława Kaczyńskiego wykrzykując prowokujące i obraźliwie hasła. Wśród wielu tego typu zachowań cykliczne prowokacje, poniżej wszelkiej krytyki, organizuje Zbigniew Komosa, który podczas każdej miesięcznicy składa przed pomnikiem smoleńskim wieniec z tabliczką: “Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach”. W tym miejscu trzeba podkreśli, że ten napis jest bolesny dla wielu ludzi, ale nie ma też nic wspólnego z prawdą, bo nawet ustalenia rosyjskiej komisji MAK nie przedstawiają takiej wersji wydarzeń.

W czasie rządów PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu towarzyszył kordon policji, były zamykane ulice i ta nadgorliwość irytowała wielu Warszawiaków, również pozostałych Polaków. Obecne zachowanie policji warszawskiej jest jeszcze bardziej niezrozumiałe, ponieważ funkcjonariusze biorą w obronę ordynarnych prowokatorów, a zamierzają ścigać posłów PiS: Jarosława Kaczyńskiego, Marka Suskiego i Anitę Czerwińską. Co więcej mamy tu absolutne pomylenie pojąć, a do tego ducha i litery prawa.

Owszem, nikt nie ma prawa niszczyć cudzej własności, ale usunięcie obraźliwego wieńca i dedykacji sprzed pomnika, to nie jest wandalizm, tylko ochrona miejsca pamięci przed profanacją. Warszawska policja zna na pamięć twarze prowokatorów i ich obrzydliwe zachowania, nie mieszczące się w żadnych ramach cywilizacji, ale nie potrafi sobie z tą chuliganerią poradzić, dlatego sięga po populistyczne metody i będzie karać posłów, „bo nikt nie może stać poza prawem”. Szanowni warszawscy policjanci, od lat poza prawem stoją polityczne bojówki, która was gryzły, kopały, wyzywały i pluły w twarz, a wy udajcie, że deszcz pada i realizujecie kolejne polityczne zlecenia.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!