Pawel Wodzynski / East News

Odkąd media tradycyjne rywalizują z Internetem, wiele oczywistości postawiono na głowie. W pierwszym etapie nastąpił podział na „hejterów” i tych, co to im puściły nerwy albo „nie gryzą się w język”. O tym kto jest kim decydują TVN, GW, Onet i nowa TVP, nie Internet, przynajmniej tak się mediom wydaje i dlatego każda wypowiedź osoby publicznej jest przypisywana do odpowiedniej kategorii. „Hejterami” przeważnie są ci, którzy krytykują polityków władzy i celebrytów, natomiast „nerwy puszczają” wyłącznie celebrytom i politykom władzy.

Z tego błogosławieństwa skorzystała Anna Maria Żukowska, skądinąd znana z wielu wypowiedzi przekraczających granice dyplomacji i nawet mowy potocznej.

Zanim przejdziemy do interpretacji tej stanowczej wypowiedzi, musimy się odrobinę cofnąć w czasie. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu Szymon Hołownia stracił status wesołego marszałka i bynajmniej nie chodzi o naruszanie prawa, czy brawurowe występy posłów opozycji. Na „kultowego” Marszałka Sejmu rzuciła się „koalicja 13 grudnia” i media wspierające koalicję, co się nie mogło dobrze dla wzmiankowanego skończyć. W czasie obrad „posłankini” Żukowska obnażyła pierś i oświadczyła, że ta błyskawica siną barwą kłuta będzie wymierzona w ciemnogród „Trzeciej Drogi”.

W materiale filmowym widzimy, że to nie o tego marszałka chodziło, chociaż z tej samej koalicji. Niemniej jednak do odpowiedzi poczuł się wywołany właściwy marszałek i tak korespondencyjnie odpowiedział „polityczce” Żukowskiej:

Nie boję się posłanki Żukowskiej, nie boję się jej ostrego języka, nie boję się żadnych fraz, które kierowane są we mnie w płomiennych wystąpieniach. Nie rozumiem czasami agresywnego tonu, nie rozumiem konfrontacyjnej postawy. Uważam, że tej mamy już dość i to nie na to Polacy i Polki czekają.

Patrząc na tę wymianę zdań z perspektywy Jana Kowalskiego i Józefa Nowaka można dojść do błędnego wniosku, że to Anna Maria Żukowska przesadziła i poniesie z tego tytułu polityczne konsekwencje.

Problem polega jednak na tym, że Jan Kowalski i Józef Nowak będą to starcie oglądać na antenie TVN albo na łamach „Gazety Wyborczej”, co stanowczo wybije im z głowy samodzielną ocenę. Wszystko zostanie podane w jedyny słuszny sposób – Żukowska nie gryzła się w język, a hejter Hołownia pluje jadem i mową nienawiści. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak siła Internetu ośmieszy medialny i partyjny przekaz dnia. Wtedy Kowalski i Nowak zobaczą, jak na banalnym temacie posypała się „koalicja 13 grudnia”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!