Jacek Sasin to bardzo popularny polityk PiS, chociaż z całą pewnością chętnie zrzekłby się, co najmniej połowy swojej popularności, poczynając od słynnych wyborów kopertowych, a kończąc na podatku od nadmiernych dochodów. Praktycznie każdy pomysł Sasina, bo rzadko dochodzi do realizacji, jest przedmiotem kpin, ale są też takie pomysły, które raczej wywołują przerażenie niż śmiech. W tle głównych wydarzeń politycznych toczy się gra o wpływy i tutaj też się pojawia Jacek Sasin. Wicepremier i minister aktywów państwowych chce nadać prezesom strategicznych spółek Skarbu Państwa nadzwyczajny przywilej dostępu do tajnych informacji. Przywilej ten ma być poprzedzony obowiązkiem wypełniania odpowiednich formularzy i przesłania do ABW.

W liście skierowanym do spółek przez wicepremiera Jacka Sasina znajduje się 23 adresatów i według medialnych ustaleń Business Insider Polska 8 prezesów przyznało, że już posiada dostęp do informacji z klauzulą “tajne” i “ściśle tajne”. Pozostałe spółki nie widzą większych problemów z wezwaniem Jacka Sasina, poza najbardziej znaną spółką PKN Orlen. Daniel Objętek jest jedynym prezesem, który nie tylko nie ma dostępu do poufnych informacji, ale takiego dostępu, pomimo kilkukrotnych „zachęt” ze strony ABW, mieć nie chce. Już na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się, co najmniej dziwna, bo zazwyczaj politycy i wpływowi ludzie daliby się pokroić za dostęp do takiego źródła wiedzy. Prezes Obajtek takiej potrzeby nie czuje, a sam spółka zasypywana pytaniami dlaczego tak się dzieje, odpowiada następująco:

(…) PKN ORLEN działa w pełnej zgodzie z przepisami wyżej wymienionej ustawy, a wszyscy Członkowie Zarządu PKN ORLEN sprawują funkcję zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, również w zakresie bezpieczeństwa. Spółka nie udziela natomiast szczegółowych informacji i nie komentuje spraw związanych z korespondencją wewnętrzną.

Treść powyższego oświadczenia biura prasowego PKN Orlen, to konkurencja dla konferencji prasowych z udziałem Adama Niedzielskiego, gdzie za każdym razem trzeba trzykrotnie przewijać taśmę, aby zrozumieć, co zostało powiedziane. Okrągłe zdania komunikatu nie mówią wprost, czy prezes Obajtek chce, czy nie chce uzyskać dostęp do tajnych informacji nadawany przez ABW, ale skupia się na tym, żeby od tej kwestii odwrócić uwagę opinii publicznej. W jakim miejscu szukać rozwiązania zagadki, a raczej niespotykanej w świecie polityki i wielkiego biznesu powściągliwości prezesa Obajtka?

Jest takie jedno miejsca, które dostarcza natychmiastowej odpowiedzi i jest nim ankieta bezpieczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem części V i VI. Taki dokument trzeba wypełnić i przesalać do ABW, aby uzyskać dostęp do tajnych źródeł informacji, gromadzonych przez państwo polskie. Co się znajduje w części V i VI ankiety? Pytania dotyczące stanu zdrowia i oświadczenia majątkowe.

Z plotek krążących po gabinetach politycznych i redakcjach, można się dowiedzieć, że prezes Daniel Obajtek nie pali się do pozyskiwania tajnej wiedzy, ponieważ sam chciałby utajnić informacje związane ze swoim stanem zdrowia i finansów. Trudno się spodziewać, aby takiej wiedzy nie miał wicepremier Jacek Sasin, a co za tym idzie jego list nabiera nieco innego znaczenia, niż troska o bezpieczeństwo państwa.

Od dawna wiadomo, że w obozie władzy toczą się boje o uzyskanie jak największych wpływów w spółkach państwowych, nie jest też tajemnicą, że główni gracze na tej szachownicy to: premier Morawiecki, wicepremier Sasin i Daniel Obajtek, który przez jakiś czas był nawet wskazywany jako następca Morawieckiego. Panowie politycy chcieliby jak najwięcej wiedzieć o swoich rywalach i jak najmniej mówić o sobie. Dlatego prezes Obajtek rękoma i nogami broni się przed wypełnieniem ankiety bezpieczeństwa.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!