Radek Pietruszka / PAP

Nie milkną komentarze na temat wczorajszej (nie)dyspozycji szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego, który w czasie Centralnych Obchodów Dnia Strażaka wyraźnie odstawał od reszty przemawiających. Tłumaczenia ministra w najmniejszym stopniu nie rozwiały wątpliwości w kwestii „spożycia”, a co więcej narodziły szereg nowych podejrzeń. Pierwsze tłumaczenie Kierwińkiego miało miejsce w zaprzyjaźnionym TVN24 i wówczas szef MSWiA mówił o wadliwym sprzęcie, dającym nietypowy pogłos.

W kolejny kroku dziennikarze zachęcali Marcina Kierwińskiego, aby się publicznie poddał badaniu na trzeźwość, w odpowiedzi usłyszeli, że w zasadzie nie ma problemu, ale pan Kierwiński uznał się za „poważnego człowieka” i ostatecznie odmówił. Gdy Internet zaczął pęcznieć od złośliwych komentarzy minister zmienił zdanie i zamieścił na portalu X komentarz wraz przedziwnym wydrukiem testu z alkomatu:

Użytkownicy portalu niemal od razu zaczęli zauważać, że coś w tym „kwicie” nie gra, a najwięcej emocji wzbudziła osoba aspirantki Ewy Burnett. Jak dotąd nikomu, łącznie z Komendą Rejonową Policji Warszawa II przy ul. Malczewskiego, gdzie badanie wykonano, nie udało się potwierdzić, że taka pani aspirant istnieje. Kolejna tajemnicza okoliczność to sposób, w jaki test został wydrukowany i dopiero potem ręcznie wypleniony. Tutaj bardzo wielu komentujących dopatrzyło się podobieństwa w piśmie widniejącym na wydruku z alkomatu i na oświadczeniu majątkowym posła Marcina Kierwińskiego.

O ile ten argument można podważać, chociaż cechy wspólne pisma na oko amatora są widoczne, o tyle nie ma wątpliwości z jakiego urządzenia zostało wydrukowany test, bo nazwa jest widoczna na wydruku, a tak wygląda sam alkomat Alkotest 9510 IR:

W sprzedaży dostępne są dwie wersje, ale różnią się one tylko liczbą sensorów, czyli czujników koniecznych do badania. Poza tym funkcjonalności urządzeń są identyczne i co najuważniejsze każde z nich jest wyposażone jest w klawiaturę oraz „pamięć 1500 pomiarów z datą i godziną”. W popularnej wyszukiwarce bez trudu można też znaleźć instrukcję obsługi i na stronie 8 zapoznać się z procedurą wprowadzania danych badanego:

Foto: instrukcja obsługi alkomatu

Źródło: https://alkotester.pl/dopobrania/drager9510/instrukcja.pdf

Profesjonalnie wykonane badanie powinno zakończyć się takim wydrukiem jak na poniższym zdjęciu, wprawdzie z oczywistych względów dane osobowe są tu zamazane, ale wypełnienie długopisem należy wykluczyć, choćby na podstawie wpisanej z klawiatury lokalizacji badania:

Foto: Strona Inspekcji Transportu Drogowego

Źródło: https://dolnyslask.witd.gov.pl/197/kierowca-prowadzil-ciezarowke-po-spozyciu-alkoholu.html

Powstają w związku z tym naturalne pytania. Dlaczego nie przeprowadzono testu zgodnie z procedurą i nie wprowadzono danych osobowych z klawiatury urządzenia. Czy wiąże się to z tym, że alkomat zachowuje w pamięci dane badanego? Czy test na pewno został przeprowadzony z udziałem Marcina Kierwińskiego, czy może „dmuchał” ktoś inny i reszta została ręcznie wypełniona, w dodatku wadliwie? Czy na policyjnym monitoringu jest uwieczniona wizyta ministra? Czy istnieje aspirant Ewa Burnett, a jeśli tak, to czy umie pisać tyko długopisem?

Na razie zamiast odpowiedzi na te proste pytania, minister Marcin Kierwiński straszy postępowaniami, z grubsza licząc paręset tysięcy Polaków, którzy widzieli to, co widzieli:

Wypada wyrazić nadzieję, że dociekliwi dziennikarze nie przestraszą się pana ministra, odwiedzą warszawską komendę i zadadzą wszystkie pytania, na które odpowiedzi już dawno paść powinny.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!