Foto: Marcin Obara / PAP

Czas płynie nieubłaganie i w zastraszającym tempie, co doskonale widać na przykładzie głośnego incydentu z udziałem Grzegorza Brauna. 12 grudnia 2023 roku, czyli prawie trzy miesiące temu, w głównym holu Sejmu, poseł Konfederacji profesjonalnie, bo za pomocą sejmowej gaśnicy, ugasił żydowski świecznik. Grzegorz Braun próbował z mównicy sejmowej wyjaśnić dlaczego to zrobił, ale zdążył tylko powiedzieć, że święto Chanuka to satanistyczny zabobon, który nie powinien być kultywowany w Sejmie RP. Po tych słowach najpierw marszałek Bosak odprawił posła na miejsce, a potem marszałek Hołownia wykluczył z obrad.

Od pierwszych chwil skandalu, przynajmniej tak to wydarzenie przedstawiano w mediach, politycy prześcigali się w pomysłach na ukaranie kontrowersyjnego posła. Marszałek Sejmu wbrew prawu zamknął bramy sejmowe dla posła. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar, wbrew literze prawa, publicznie stawiał najcięższe zarzuty karne od znieważenia symboli religijnych, przez naruszenie nietykalności cielesnej, aż po nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym i religijnym. Dla średnio rozgarniętych i nie motywowanych politycznie prawników, to zdarzenie podlegało co najwyżej pod kodeks wykroczeń i najwyraźniej do podobnego zdania doszła prokuratura.

Po trzech miesiącach od akcji gaśniczej z udziałem Grzegorza Brauna prokuratura nadal nie postawiła posłowi zarzutów. Teoretycznie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo prokuratura rzadko kiedy w tak krótkim czasie się wyrabia z aktem oskarżenia, ale ta sprawa była priorytetowa i polityczna, dlatego należało się spodziewać pokazowego postępowania. Nic podobne go się nie wydarzyło i przyznała to sama prokuratura:

Czynności z udziałem pana posła Grzegorza Brauna wciąż się nie odbyły. Prokuratura wciąż gromadzi materiał dowodowy – oświadczył prokurator Szymon Banna, rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej.

Wersję prokuratury potwierdził też poseł Grzegorz Brun, nieco kpiąc z całej sytuacji, co wcale nie musi się dla niego skończyć dobrze.

Prokuratura nie postawiła mi żadnych zarzutów. Widzi pan tutaj pośpiech (w Sejmie – przyp. red.), stachanowskie tempo, a prokuratura z tego nie korzysta. Czy to nie jest ciekawe? – ironicznie zapytał poseł w rozmowie z Onetem.

Prokuratura nie ma żadnych przeszkód formalnych, żeby postawić zarzuty Grzegorzowi Braunowi, ponieważ Sejm RP dla odmiany zadziałał ekspresowo i już 17 stycznia 2024 roku uchylił posłowi immunitet. Powszechnie wiadomo, że w takich sprawach prokuratorzy w Polsce i nie tylko, zawsze czekają na decyzję polityczną, ale jednocześnie muszą do niej dopasować paragrafy. Biorąc pod uwagę fakt, że sam Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości publicznie sformułował zarzuty wobec posła, zachowanie prokuratury wydaje się co najmniej dziwne.

Być może prokuratorzy losują kto ma się podpisać pod absurdalnym aktem oskarżenia albo Adam Bodnar zmienił zdanie i postanowił odpuścić Braunowi, żeby nie robić mu dodatkowej reklamy. Obojętnie, która wersja jest prawdziwa, poseł Braun raczej nie powinien przypominać w mediach o swojej sprawie, bo to najkrótsza droga do szybkiej i niekorzystnej decyzji prokuratury. Jeśli pojawią się regularne naciski polityczne i medialne, to prokuratora paragrafy znajdzie i chętnych do popisania aktu oskarżenia również.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!