W sprawie posłów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego powiedziano już wszystko, a właściwie dużo więcej niż wszystko i w tym tkwi cały problem. Dodatkowo większość słów padło z ust polityków, prawników i dziennikarzy, co musiało się skończyć odwróceniem podstawowych pojęć i stanu faktycznego. W takich okolicznościach i za sprawą wymienionych ludzi, pojawiło się w przestrzeni publicznej całkowicie fałszywe, ale za to nośne hasło: „Wąsik i Kamiński, to tacy sami przestępcy, jak inni i powinni siedzieć”.
Obojętnie jak bardzo zabrzmi to niepopularnie i wbrew oczekiwaniom społecznym, obaj więźniowie nie są tacy sami, jak inni, ale zupełnie wyjątkowi. Po pierwsze i najważniejsze, Wąsik z Kamińskim w ogóle nie powinni być więźniami, ponieważ zostali objęci abolicyjnym aktem łaski. O tym jak działa art. 139 Konstytucji RP, do 2015 roku jednoznacznie mówiły niemal wszystkie podręczniki i autorytety prawne.
Prezydent na każdym etapie postępowania ma prawo udzielić prawa łaski i tak się właśnie stało. Po 2015 roku z przyczyn czysto politycznych i na potrzeby wojny rozpętanej w wymiarze sprawiedliwości, wykładnię prawną całkowicie odwrócono i choćby z tego powodu Wąsika i Kamińskiego należy uznać za więźniów politycznych.
Prawdą natomiast jest to, że samo podjęcie głodówki nie może być powodem do zawieszenia, czy udzielania przerwy w karze, ale nieprawdę jest, że ta sytuacja dotyczy wyżej wymienionych osób. Kamiński i Wąsik podjęli głodówkę w proteście przeciw bezprawnemu osadzeniu, a później kontynuowali w nowych warunkach prawnych, które zainicjował prezydent Andrzej Duda.
Głowa państwa szanując prawo, konstytucję i własny urząd, nie mogła drugi raz skorzystać z prawa łaski przewidzianego w art. 139 Konstytucji RP, dlatego została uruchomiona procedura ułaskawienia przewidziana w Kodeksie postępowania karnego. Ważne jest też to, że procedurę uruchomiono w tak zwanym trybie prezydenckim, co jest zapisane w art., 565 § 2. k.p.k.
Prośbę o ułaskawienie skierowaną bezpośrednio do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przekazuje się Prokuratorowi Generalnemu w celu nadania jej biegu zgodnie z art. 561 postępowanie w sprawach o ułaskawienie albo art. 567 uprawnienia Prokuratora Generalnego w postępowaniu o ułaskawienie.
Oznacza to, że Prokurator Generalny zwraca się do sądu o akta sprawy, potem sporządza własną opinię i przesyła akta do Prezydenta RP. W tym miejscu podkreślić należy, że strony postępowania mają 14 dni na wniesienia apelacji, natomiast sąd 14 dni na uzasadnienie wyroku. Nie ma zatem żadnego uzasadnienia i przyzwolenia na to, aby Prokurator Generalny miesiącami blokował akta, zresztą sam Adam Bodnar poinformował, że akta z sądu dotarły do niego i we wtorek 16 stycznia się z nimi zapozna, po czym wyda opinię.
Minister dopytywany przez dziennikarzy kiedy to nastąpi, zapewnił publicznie, że zajmie mu to tylko kilka dni. Jutro minie tydzień i akta nadal nie dotarły na biurko Prezydenta RP, a tłumaczenia Adama Bodnara, że jest to spowodowane obszernością materiału dowodowego jest mało przekonujące. Sprawa jest powszechnie znana, do tego przedstawiciel prokuratury był oskarżycielem i zna akta doskonale.
Prócz procedury ułaskawienia, prezydent RP wniósł do Prokuratora Generalnego wniosek na mocy art. 568 k.p.k., który pozwala wstrzymać skazanym wykonywanie kary. Adam Bodnar takiej decyzji nie podjął i wytłumaczył się z tego w sposób kuriozalny, mianowicie stwierdził, że nie występuje wysokie prawdopodobieństwo, aby Prezydent RP ułaskawił osadzonych. Słowa te w świetle okoliczności sprawy i wielokrotnych deklaracji Prezydenta RP są najłagodniej mówiąc bezpodstawne.
Biorąc to wszystko pod uwagę i dodając nowy dramatyczny fakt, którym jest pogorszenie się stanu zdrowia Mariusza Kamińskiego, co z kolei skutkowało przewiezieniem na szpitalny oddział SOR, trzeba stwierdzić, że działanie Prokuratora Generalnego jest nie tylko pozbawione racjonalności, ale nosi znamiona sadyzmu.
Pewne jest, że obaj posłowie będą ułaskawieni, przetrzymywanie ich w więzieniu z narażaniem na utratę zdrowia, a nawet życia, to coś więcej niż brudna polityka i prymitywna zemsta. Taka postawa Prokuratora Generalnego każe zadać pytanie o kondycję moralną i psychiczną pana Adama Bodnara. Odpowiedź może okazać się i szokująca i przygnębiająca, bo wiele wskazuje, że panu ministrowi ta sadystyczna gra sprawia prawdziwą przyjemność.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!