Były gwiazdor TVN, a obecny Marszałek Sejmu, zrobił i nadal robi bardzo wiele, aby się znajdować na pierwszych stronach gazet, portali i pasków telewizyjnych. Szymon Hołownia lubi lub raczej trudno mu się obejść bez światła kamer i ustawiania się w centrum zainteresowania. W przypadku gwiazd telewizyjnych jest to niemal sens istnienia, ale w przypadku polityków takie inklinacje mogą prowadzić do opłakanych skutków.
Gdy na biurku Marszałka Sejmu wylądowały akta sprawy Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, wystarczyło postąpić tak, jak przewiduje prawo. Szymon Hołownia pełniąc swoją funkcję nie ma żadnych kompetencji do podważania orzeczeń sadów i musi wykonać czynności, do których jest zobligowany. W sprawie Wąsika i Kamińskiego miał po porostu wydać postanowienie o wygaszeniu mandatów, nawet jeśli uważał, że prawomocny wyrok jest wadliwy. I przez ten etap Szymon Hołownia przeszedł bezbłędnie, chociaż już wtedy zdradzał ciągoty do przekraczania swoich uprawnień, ale prawdziwy dramat Marszałka Sejmu zaczął się w następnym ruchu.
Obaj panowie posłowie skorzystali z procedury odwoławczej i wnieśli zażalenie na postanowienie Marszałka Sejmu do właściwej Izby Sądu Najwyższego. Szymon Hołownia ponownie miał prostą robotę do wykonania, wystarczyło przesłać dokumentację na wskazany przez obrońców adres. Na swoje nieszczęście Marszałek Sejmu postanowił zabłyszczeć przed kamerami. Najpierw umówił swojego dyrektora z prezesem Izby Ubezpieczeń i Spraw Społecznych, w celu przekazania akt sprawy, potem usiłował jeszcze wymóc na prezesie właściwy skład orzekający. W Sądzie Najwyższym doszło do bitwy o akta, którą wygrała właściwa Izba Nadzwyczajnej Kontroli i Spraw Publicznych i to ta Izba wydała dwa prawomocne i niepodważalne postanowienia uchylające postanowienia Marszałka Sejmu.
Pomimo licznych błędów, jakie popełnił grzesznik Hołownia, dobry Bóg dał mu trzecią szansę na pokorne i nie noszące za sobą żadnych przykrych konsekwencji, działanie. Na próżno, pycha zwyciężyła, światła kamer przyciągnęły jak magnes i zamiast uznać orzeczenia właściwej Izby SN, pan Szymon postanowił uznać tylko jedno orzeczenie niewłaściwej rzeczowo Izby Ubezpieczeń i Spraw Społecznych. Co gorsza to nie posiadające mocy prawnej wtórne orzeczenie, zostało ogłoszone w Dzienniku Ustaw i ten ruch był najbardziej nieodpowiedzialny. Trudno o bardziej dosadny dowód na przekroczenie uprawnień, niż wpis do Dziennika Ustaw.
Obecnie Marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie dysponuje już dobrym i bezpiecznym dla siebie rozwiązaniem, ale może też nie pogarszać swojego położenia albo dołożyć sobie nowych problemów. Chaotyczne czynności Marszałka doprowadziły do takiego stanu, że w tej samej sprawie Mariusz Kamiński ma dwa postanowienia SN i wpis do Dziennika Ustaw, z kolei Maciej Wąsik ma jedno postanowienie uchylające postanowienie Marszałka i brak wpisu do Dziennika Ustaw. Dodatkowo obowiązuje akt łaski Prezydenta RP z 2015 roku i nowe ułaskawienie, które wiąże się z zatarciem kary i skazania. Innymi słowy na kilka sposobów i na mocy kilku orzeczeń posłowie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są nie karanymi obywatelami i posłami z immunitetem poselskim.
Uczciwie trzeba przyznać, że Szymona Hołownię w objęcia grzechu pychy i próżności popchnęli koalicyjni koledzy, głównie Donald Tusk i Adam Bodnar, ale oni w tej sprawie są niestety czyści. Wszystkie „kwity” podpisał Szymon Hołownia i to on będzie musiał za to odpowiedzieć prawnie, nie wspominając o kosztach politycznych. Panowie mają nie tylko pełne prawo, ale i obowiązek stawić się w Sejmie, by wykonywać swoje poselskie obowiązki.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!