Po trzech latach procesu były szef Audi, Rupert Stadler, zgodził się na propozycję ugody przedstawioną przez Sąd Karny Gospodarczy w Monachium, chociaż dotąd stanowczo utrzymywał, że jest niewinny. Zmiana nastawienia oskarżonego z pewnością wiąże się z poczuciem samotności. Wcześniej do oszustwa i manipulacji emisjami spalin w samochodach z silnikiem Diesla produkowanych przez grupę Volkswagen AG, przyznali się: Wolfgang Hatz, były szef działu rozwoju silników i konstruktor silników Giovanni Pamio.
W wyniku ugody Hatz ma otrzymać wyrok w zawieszeniu i zapłacić 400 000 euro, Pamio z kolei ma do zapłaty 50 000 euro. Najbardziej srogi Sąd Karny Gospodarczy w Monachium był dla Ruperta Stadlera, który długo się targował. Obrońca Stadlera podkreślał, że klient wypłacił już byłemu pracodawcy 4 100 000 euro odszkodowania, ale w ocenie sądu to nie załatwiało sprawy. Prokuratorzy wskazywali na ogromny majątek Stadlera, między innymi jedenaście mieszkań i dwa domy w Monachium oraz Ingolstadt, jak również pomniejsze nieruchomości szacowane na ogólną wartość około 1 300 000 euro.
Ostatecznie i po wielomiesięcznych negocjacjach oskarżony, sędzia i prokurator doszli do porozumienia. Dziś, 3 maja 2023 roku, obrońca Stadlera Thilo Pfordte oświadczył przed Sądem Okręgowym w Monachium, że jego klient zgadza się na propozycję ugody. Po tym oświadczeniu sędzia Stefan Weickert stwierdził, że osiągnięto porozumienie i zgodnie z deklaracją obrońcy, oskarżony ma przedstawić sądowi przyznanie się do winy za dwa tygodnie. Oznacza to, że jeśli Stadler złoży wiarygodne i wyczerpujące zeznania, to otrzyma karę pozbawienia wolności od półtora do dwóch lat więzienia, w zawieszeniu na trzy lata okres próby i dotykowo będzie musiał wypłacić 1 100 000 euro na cele społeczne.
Czarne chmury wiszą też na byłym prezesem Volkswagena AG Martinem Winterkornem, który tak samo jak Stadler wypłacił VW odszkodowanie i to w rekordowej wysokości 11 200 000 euro, ale to nie uchroni go przed odpowiedzialnością karną. Podobnie jak w przypadku Stadlera i pozostałych pracowników grupy VW, odpowiedzialnych za obniżanie parametrów emisji spalin, niemiecki wymiar sprawiedliwości oczekuje, że Martin Winterkorn przyzna się do winy i zgodzi na wymierzenie kary.
Problemy i związane z tym procesy członków grupy VW, które złożyły się na największą aferę gospodarczą w powojennej historii Niemiec, zaczęły się w USA. W 2015 roku amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ustaliła i ujawniła całemu światu¬, że w oprogramowaniu sterującym silnikami Diesla grupy Volkswagen zainstalowano funkcję, która wyłącza kontrolę emisji podczas jazdy samochodów. Kontrola działała tylko w czasie postoju samochodów i dzięki temu auta grupy VW przechodziły badania na stacjach diagnostycznych.
Dodatkową ciekawostką jest to, że niemiecki producent reklamował swoje pojazdy jako ekologicznie, a na reklamach pojawiła się gwarancja „czystego oleju napędowego”. Podobnie w tej chwili reklamowane są samochody elektryczne, które z co do zasady nie emitują spalin, ale ich ekologiczność z uwagi na toksyczne akumulatory wymagające ciągłego doładowania, jest co najmniej wątpliwa. Za to pojazdy z silnikami Diesla Volkswagen AG, we wszystkich wersjach TDI, to najpopularniejsze samochody w Polsce i nie tylko.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!