Foto: PAP / Adam Warawa

Stacja RMF FM przekazała informację, że zdymisjonowany wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk trafił do szpitala. Według ustaleń dziennikarzy stacji, Wawrzyk usiłował popełnić samobójstwo, na co wskazuje fakt, że zostawił list pożegnalny:

Przypomnijmy, że 7 września 2023 roku Piotr Wawrzyk stracił funkcję wiceministra MSZ, w związku z tak zwaną “aferą wizową”, szeroko opisywaną przez media. Świat polityki nie znosi próżni i nie zna litości, to co dla wielu ludzi jest świętością albo moralnym hamulcem, dla polityków jest okazją, żeby przyśpieszyć i osiągnąć swoje. Gra na emocjach przykrywa najbardziej podstawowe fakty, a co więcej nawet jeśli fakty zostaną potwierdzone na drodze sądowej, zazwyczaj nikogo to już nie interesuje.

Tak się dzieje w przypadku Piotra Wawrzyka i tak się stało w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. W styczniu 2019 roku, podczas gdańskiego koncertu WOŚP, gdy na scenę wbiegł morderca i bez najmniejszego problemu nie tylko ugodził nożem Adamowicza, ale jeszcze wygłosił małe przemówienie, w którym stawiał zarzuty Platformie Obywatelskiej. Od pierwszej minuty PO i związane z nią media rozpętały polityczne piekło i obarczyły winą za morderstwo przeciwników politycznych.

Pawła Adamowicza miała zabić TV Info i nic nie pomogło oświadczenie służby więziennej, że ta telewizja nie była w zakładzie dostępna. Znany celebryta Jerzy Owsiak obciążył winą za śmierć Adamowicza Barbarę Pielę i Krystynę Pawłowicz, Krzysztof Skiba i RPO Bodnar podobne zarzuty stawiali Jackowi Kurskiemu i Michałowi Rachoniowi. Po czterech latach zapadł wyrok skazujący zabójcę, a w uzasadnieniu sędzia stwierdziła, że:

(…) przedmiotowa sprawa nie była sprawą polityczną. (…) Skrajność jego poglądów (zabójcy) była niezależna od konkretnych uwarunkowań politycznych.

W 2019 roku za takie słowa PO i sprzyjające jej środowiska linczowały wszystkich, jednocześnie grzmiąc, że to doprowadzi do kolejnych nieszczęść. Wówczas poziom szantażu emocjonalnego był tak gigantyczny, że PiS nawet nie odważył się wystawić kontrkandydata w wyborach. Po latach, gdy żona Adamowicza i nowa prezydent Aleksandra Dulkiewicz zbudowały swoje kariery polityczne, uzasadnienie sądu praktycznie przeszło bez większego echa.

Czy czeka nas powtórka z tego scenariusza? Ponad wszelką wątpliwość, może nie w takiej skali, bo i historia Piotra Wawrzyka jednak jest inna, ale na pewno w kampanii wyborczej takich „prezentów” się nie odrzuca. Teraz PiS i związane z nim media będą krzyczeć o „zaszczuciu” człowieka, PO będzie się bronić „dobrem Polaków”, a fakty znów zginą pierwsze na froncie politycznej wojny.

Nikogo lub mało kogo będzie interesować to, że proceder handlu wizami zaczął się w 2011 roku za kadencji ministra Sikorskiego. Niewielkim zainteresowaniem będzie się cieszyło to, że rzekome 250 do 350 tys. imigrantów wpuszczonych do Polski, to kompletna brednia napędzana manipulacją. Jeden na 100 tys. zainteresuje się jak wygląda procedura i podział wiz na „krajowe” oraz strefę Schengen.

Jeszcze mniej zrozumie, że pozwolenie na pracę to pierwszy etap pozwolenia na pobyt i większość chętnych nigdy do Polski, ani nigdzie indziej nie trafiła. Oddzielna kwestia to nieprawidłowości w MSZ i udział w tym wszystkim Piotra Wawrzyka. Jak było nadal nie wiemy i do 15 października wiedzieć nie będziemy, bo teraz jest czas podgrzewania emocji i tylko tym będą się zajmować politycy.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!