Foto: PAP/EPA.

Fala nielegalnej imigracji, przez polityków europejskich nazywana „kryzysem uchodźczym”, rozpoczęła się w konkretnym miejscu i czasie. Wszystko zaczęło się w 2010 roku, gdy wybuchła arabska wiosna, która wywołała wojny domowe w Libii, Libanie i Syrii. Wojna w Syrii trwa do dziś i to ona była przez długi czas podawana, jak główna przyczyna napływu uchodźców, ale to nigdy nie było prawda, w każdym razie nie cała.

Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że istnieje kilka szlaków przemytu nielegalnych uchodźców z Afryki i Azji:

  • szlak zachodnio-afrykański – z Maroka na Wyspy Kanaryjskie
  • szlak zachodni śródziemnomorski – z Maroka do Hiszpanii
  • szlak centralny śródziemnomorski – z Algierii, Tunezji lub Libii do Włoch
  • szlak wschodni śródziemnomorski – z Turcji do Grecji, Włoch lub na Cypr
  • szlak bałkański – z Serbii do Węgier lub z Serbii do Chorwacji, następnie Słowenii

W krajach Unii Europejskiej najwięcej przemytów było związanych ze szlakiem centralnym śródziemnomorskim i tutaj przede wszystkim Włochy borykały się potężnymi problemami. Z kolei szlak bałkański był obiektem największej krytyki ze strony państw członkowskich, ponieważ Węgry skutecznie blokowały ten kierunek przemytu. Polityka węgierska okazała się skuteczna i coraz więcej krajów wycofuje się z liberalnego podejścia do nielegalnych imigrantów. Włochy pod tym względem zachowywały się bardzo różnie, co powodowało dynamiczne zmiany polityczne i wymiany rządów. Początkowo Włochy mówiły o humanitaryzmie i prosiły UE o pomoc, później nastroje społeczne radykalnie się odmieniły wraz z falą problemów wywołanych przez uchodźców.

Gdy po władzę szła Giorgia Meloni na sztandarach miała stanowcze rozprawienie się z nielegalną imigracją, ale nie pierwszy raz się okazało, że obietnice polityków nie są wiele warte i do włoskich granic znów masowo zaczęły przywołać łodzie z „uchodźcami”. Zaledwie w ciągu kilku dni na włoską wyspę Lampedusa przypłynęło około 100 łodzi z ponad 5000 pasażerów. Stało się to niemal w tym samym czasie, gdy włoscy organizatorzy festiwalu filmowego w Wenecji ufundowali specjalną nagrodę dla propagandowego filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”. Co więcej lewicowa prasa w obliczu realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa włoskiego, nadal buduje fałszywy obraz za pomocą emocjonalnych przekazów o tragicznych losach kobiet i dzieci.

Jak widać na załączonej fotografii, mamy do czynienia z bardzo monogamiczną grupą, doskonale odżywionych i nawet wysportowanych mężczyzn. Kobiety i dzieci z całą pewnością nie stanowią w tej populacji większości, a właściwie brak tu jakiejkolwiek reprezentacji. Tymczasem europejskie media epatują śmiercią pięciomiesięcznego dziecka, które miało utonąć w Morzu Śródziemnym.

Z jednej strony do coraz większej grupy obywateli poszczególnych państw dociera, że „uchodźcy” nie mają nic wspólnego z bezbronnymi ofiarami wojny, tylko sami stwarzają liczne konflikty i zagrożenia, w miejscach, gdzie się pojawiają. Z drugiej strony w przekazach medialnych i „artystycznych” nadal króluje naiwne albo fałszywie wykreowane „ubogacenie kulturowe”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!