Foto: Jurek Owsiak / Facebook

Wczoraj doszło do przedziwnej sytuacji, kwiat polskiego dziennikarstwa, który zwykle znajduje 1000 argumentów, aby usprawiedliwić absurdalne zarobki piłkarzy, czy gwiazd filmowych, nagle uniósł się moralnie w kwestii zarobków samych dziennikarzy. Takie cuda dzieją się wyłącznie w określonych warunkach politycznych, o czym dobitnie świadczy kierunek moralnego uniesienia, ale zanim o kierunku, to najpierw kilka słów o przyczynach.

Z grubsza sprawa wygląda tak, że wczoraj, po serii działań wokół mediów publicznych, ewidentnie łamiących prawo, Dariusz Joński – przedstawiciel „koalicji 13 grudnia” –zastosował starą technikę odwracania kota ogonem. W taki sposób do opinii publicznej trafiły informacje o „skandalicznych” zarobkach dziennikarzy TVP w czasach rządów „Zjednoczonej Prawicy”.

Długo nie trzeba było czekać, gdy przeciwna strona politycznej i medialnej barykady wypomniała zarobki dziennikarzy z czasów rządu Donalda Tuska.

Jak widać wart Pac pałaca, a pałac Paca, ale w moralnych uniesieniach zwaśnionych plemion takie proste porównanie nie ma większej siły przebicia, ponieważ właśnie tutaj liczy się wspomniany kierunek uniesienia. Według tego schematu działania dziennikarze lewicowo-liberalni szybują ze swoimi etycznymi wywodami pod nieboskłon hipokryzji, gdy analizują zarobki prawicowych dziennikarzy. Oczywiście ten proces ma również odwrotny wektor i wówczas prawicowi „niepokorni” znęcają się nad konkurencją. Doskonałą ilustracją branżowej hipokryzji jest wpis Patryka Słowika z Wirtualnej Polski.

Identyczny paradygmat „moralny” przyjmuje mainstream, gdy chodzi o inne znane osoby, które uczestniczą w życiu publicznym. Niemal jak Flip i Flap nieodłączni są w tej kategorii Jerzy Owsiak z WOŚP i Ojciec Tadeusz Rydzyk. O tym drugim bezkarnie można napisać dowolną bzdurę, na przykład, że jeździ Maybachem i dysponuje pałacami. Gdy ktoś ośmieli się napisać, że Owsiak jeździ Land Roverem, co najmniej za pół miliona złotych i ma do dyspozycji kilka nieruchomości w Młyn Szadowo, co jest prawdą, to na taką osobę wylewa się cysterny ekskrementów.

Nieodzowny w tych wszystkich porównaniach jest też udział środków publicznych, czyli „naszych pieniędzy”. Tomasz Lis i Maciej Orłoś dostawali grube pieniądze z tych samych portfeli, które finansowały wypłaty Samuela Periery i Michała Adamczyka. Na identycznych zasadach funkcjonują też Owsiak i Rydzyk, obaj żyją z dobrowolnych datków i dotacji z budżetu centralnego lub samorządowego. Dlaczego zatem tak niewielki odsetek opinii publicznej bulwersuje się wypłatami podwójnego prezesa WOŚP i spółki powiązanej „Złoty Melon”, która niewiele różni się od pensji dyrektora TAI Michała Adamczyka (372 tys zł rocznie).

Foto: Screen ze sprawozdania KRS “Złotego Melona”

Ciekawe, jaki mechanizm tutaj działa, czy ten opisany przez Patryka Słowika, czy ten zdefiniowany przez Donalda Tuska?

Przypomnijmy jeszcze tylko, że Jerzy Owsiak był wieloletnim pracownikiem mediów publicznych, zarówno telewizji, jaki i radia, a TVP wyłożyła na WOŚP dziesiątki miliony złotych, po czym Owsiak przeniósł do komercyjnej stacji TVN jedną z najlepiej wypromowanych imprez w Polsce, jaką jest „Finał WOŚP”. Wszystko z naszym pieniędzy!

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!