Za chwilę miną dwa tygodnie od dnia wyborów i po tym czasie wiemy coraz więcej na temat koalicji, która miała być przygotowana na przejęcie władzy, ale chyba nie do końca politycy mówili prawdę. W TVN24 Robert Biedroń opowiedział o trofeum, jakie zdobył podczas konsultacji z prezydentem Andrzejem Dudą, ale nawet dziennikarze TVN24 uznali, że żart z długopisem jest dość starawy. Biedroń przyciśnięty konkretnymi pytaniami przyznał, że jedyne, co koalicja ustaliła i zatwierdziła, to kandydatura Donalda Tuska na premiera i nic poza tym ustalone nie jest.
Wiemy także, że koalicyjne rozmowy idą w dość dziwnym kierunku, bo na ich początku „Trzecia droga” zdecydowała, że się rozdzieli na dwie ścieżki: PSL i Polska 2050. Z całą pewnością nie została też spełniona pierwsza obietnica złożona przez Donalda Tuska i nie tylko w 24h po wyborach KE nie odblokowała środków z KPO, ale i nie odblokuje do czasu wypełnienia „kamieni milowych”. Wizyta szefa KO na zamkniętym posiedzeniu partii EPL była przedstawiana, jako próba „załatwiania KPO”, jednak i z tego nic nie wszyło, ponieważ sam Tusk przyznał, że konieczne są reformy i to najlepiej na poziomie ustawowym.
Tyle wiadomo na pewno, natomiast z przecieków medialnych dowiadujemy się, o jakie funkcje w państwie toczą się boje, a jakie stanowisko ministerialne kompletnie nie interesuje żadnego z koalicjantów. Szymon Hołownia z Polski 2050 koniecznie chce zacząć kadencję od mocnego uderzenia. Hołownia po raz pierwszy będzie posłem, ale w ogóle mu to nie przeszkadza w ambitnym planie ubiegania się o stanowisko Marszałka Sejmu. Przyznać jednak trzeba, żę lider Polski 2050 dyplomatycznie zapowiedział, że:
Na pewno i to państwa zapewniam, unikniemy gorszącej, publicznej walki o stołki i dogadamy się. Ja nie będę umierał za marszałka Sejmu dla Trzeciej Drogi ani za wicepremiera dla PSL-u, ani za marszałka Senatu dla Platformy.
Sęk w tym, że gdyby rzeczywiście tak było, to kontrkandydat Borys Budka już byłby oficjalnie zapowiedziany, jako druga osoba w państwie. Bardzo ciekawie, chociaż trochę przygnębiająco, wygląda pojedynek w dwóch innych resortach. O tekę ministra edukacji mają się bić dwie „polityczki”, mianowicie Katarzyna Lubnauer i Kinga Gajewska. Ministrem rolnictwa chce być Michał Kołodziejczak, który nie miał pojęcia co to jest Zgromadzenie Narodowe, ale tutaj z oczywistych względów PSL forsuje swojego kandydata. Jak widać proces przejęcia władzy dopiero w bólach się rodzi i towarzyszy temu charakterystyczna walka o stołki.
Istnieje jednak takie ministerstwo, którego ponoć nie chce objąć żadna partia „demokratycznej opozycji”, a chodzi o ministerstwo zdrowia. Koalicjanci KO uciekają w dyplomację i twierdzą, że ministerstwo zdrowia musi być powiązane z ministerstwem finansów i najlepiej, żeby za oba resorty odpowiedzialność wzięła największa partia. Z zakulisowych ustaleń wynika, że nawet Bartek Arłukowicz nie łasi się na to stanowisko, co oznacza, że tylko jeden człowiek w Polsce jest w stanie się połasić.
Adam Niedzielski, były minister w rządzie PiS, zdymisjonowany i wkreślony z list kandydatów na posłów, z pewnością zechciałby wziąć odwet nie tylko na niewdzięcznym PiS, ale na wszystkich niewdzięcznych chorych i zdrowych Polakach. Minister Niedzielski byłby doskonałym podsumowaniem koalicyjnych negocjacji i przyszłych rządów „demokratycznej opozycji”.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!
Wesoło się zaczyna. Więc będziemy się śmiać do rozpuku. Tylko ciężko i bardzo trudno będzie rozpoznać czy płynące łzy, to łzy szczęścia czy czarnej rozpaczy. Mam pewność, że PiS pandemią jedna kulą strzelił sobie w oba kolana, parę innych, ważnych organów i należy im się kara, która jak zawsze spadnie na Polaków. “Prawi” i “silni głazem” jak zwykle niczego nie zauważą i uznają “wesołe rządy opozycji demokratycznej” za normę, dobrobyt i szczęście wiekuiste.
Wszyscy WON i Polexit…jeżeli tego nie zrobimy w krótkim czasie, pod “cudnymi” rządami zjednoczonych komuchów jewropejskich będzie po nas, po szeroko pojętej normalności, jako takim dobrym, spokojnym, dostatnim życiu i wolności.
Zapomniałem odnieść się do “ministerek” oświaty. Jedna głupsza od drugiej i odwrotnie, ale moja domowa i znajoma leminżeria uczycielska w wielkiej radości wychwala obie Panie potępiając w czambuł min. Czarnka, jako najgłupszego spośród wszystkich ministrów oświaty. Nawet Giertych, mimo, że głupi był(i jest)jak cep, w ich ocenie był lepszy od Czarnka. I weź tu z takimi gadaj😂. Mając tak małą grupę na której oparłem swoje badanie wiem dlaczego PiS nie uzyskał większości mandatowej. Dzięki wzglednemu dobrobytowi i czystej nienawiści do Kaczafiego, że mimo wielu błędów i zaniechań czegoś jednak dokonali(mierzeja, tunel pod Świną, drogi itp). Wniosek: 98% uczycieli to… the bile!