Foto: Wprost

Bardzo dziwna rzecz się stała, a jak na losy tytułowego bohatera, to wręcz nieprawdopodobna. Wczoraj, 1 grudnia 2022 roku, dopiero na środkowych i ostatnich stronach portali pojawiła się informacja dotycząca procesowej wygranej Radosława Sikorskiego z pozwanym Jarosławem Kaczyńskim. Sprawa dotyczy naruszenia dóbr sprzed wielu lat, ale to akurat nie dziwi, szczególnie w Sądzie Okręgowym w Warszawie termin rozpoznania wniosków potrafi się przełożyć na lata i sam proces na drugie tyle.

Ważne w tym sporze prawnym jest coś innego, mianowicie to, że powód Radosław Sikorski dysponuje prawomocnym wyrokiem stwierdzającym, że Jarosław Kaczyński naruszył jego dobra i w związku z tym został zobowiązany przez sąd do zamieszczenia przeprosin, czego pozwany do dziś nie uczynił. Dokładnie o tym poinformował na portalu Twitter znany adwokat polityków PO i pruszkowskiej mafii, Jacek Dubois.

W takiej sytuacji pozwany ma tylko jedną możliwość, aby wstrzymać wykonanie prawomocnego wykonania wyroku i mówi o tym art. 388 k.p.c.

Art.  388.  [Wstrzymanie wykonania orzeczenia sądu cywilnego]

1.  Jeżeli na skutek wykonania orzeczenia stronie może być wyrządzona niepowetowana szkoda, sąd drugiej instancji na wniosek strony może wstrzymać wykonanie swego orzeczenia do czasu ukończenia postępowania kasacyjnego. Jeżeli apelację oddalono, sąd drugiej instancji może wstrzymać wykonanie także orzeczenia sądu pierwszej instancji.

Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w trybie art. 388 k.p.c. wniosek złożył i oczywiście złożył też kasację, ale problem Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że wniosek o wstrzymanie wykonalności wyroku został przez sąd prawomocnie oddalony. Z tą chwilą, nie tylko doktor prawa, ale przysłowiowy student I roku prawa, powinien wiedzieć, że jest prawomocnie zobowiązany do wykonania wyroku, czego zobowiązany nie zrobił. Co to oznacza? Oznacza to tyle, że nie mamy w tym przypadku do czynienia z bezprawną „zemstą kasty”, tylko z klasycznym w przypadku procesów o naruszenie dóbr osobistych przypadkiem, kiedy to przegrany nie wykonuje orzeczenia zawierającego przeprosiny w mediach.

Takich sytuacji było już bardzo wiele w wykonaniu polityków i osób publicznych różnych opcji, dość wspomnieć Lecha Wałęsę, czy Krzysztofa Wyszkowskiego. Sąd z mocy prawa nie miał innej możliwości, jak tylko zasądzić na rzecz powoda kwotę, która umożliwi wykonanie wyroku. I nie jest to żadne wyjątkowe postanowienie, ale przewidziane w prawie narzędzie zapobiegające uchylaniu się od wykonania orzeczeń. Kwota robi wrażenie, jednak i w tej kwestii sąd po prostu się opiera na kosztorysie i ewentualnie ustawowych odsetkach, wystarczy przedstawić wycenę z pieczątką Onet.pl i „jest po sprawie”.

Jednym zdaniem Jarosław Kaczyński złamał prawo i ponosi tego konsekwencję. Jako prawnik z całą pewnością wiedział, że złożenie kasacji, nie wstrzymuje wykonalności wyroku, a oddalenie wniosku o wstrzymanie ostatecznie obligowało prezesa PiS do zamieszczenia przeprosin, od czego się przez dwa lata uchylał. Postanowienie nie jest prawomocne i prezesowi pozostaje liczyć na cud w sądzie wyższej instancji albo na uwzględnienie kasacji, co zniesie wszelkie orzeczenia w tej sprawie.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. Ale problem nie leży w uznaniu winy Kaczyńskiego, tylko w wysokości kary..chyba. Kwota powinna być adekwatna i umożliwiać wykonanie tej uprzednio zaniechanej. Tutaj, to rozbój z użyciem tępego narzędzia. A przy okazji, to czy Owsiak wykonał wyrok nakazujący pokazanie dokumentów wośp?