Starsze pokolenie doskonale wie, wręcz instynktownie czuje o co chodzi w tytule artykułu, młodszemu śpieszymy wyjaśnić, że chodzi o 13 grudnia 1981 roku. W tym dniu generał Wojciech Jaruzelski razem z Wojskową Radą Ocalenia Narodowego, złamali konstytucję PRL i wprowadzili stan wojenny. Konsekwencją tego bezprawia było między innymi to, że ówczesna państwowa telewizja została wyłączona.
Pozostaje jeszcze wyjaśnić, co z tym wszytymi wspólnego ma „Teleranek”, otóż był to w tamtym czasie kultowy program dla dzieci, który pojawiał się w każdą niedzielę o godz. 9.00. W niedzielę 13 grudnia 1981 roku dzieci nie zobaczyły „Teleranka”, bo w telewizorach pojawił się śnieg. Dopiero w godzinach popołudniowych na ekranach pojawił się Wojciech Jaruzelski i oświadczył, że w imię wolności i porządku został wprowadzony stan wojenny.
Dziś rano minister Bartłomiej Sienkiewicz na mocy uchwały Sejmu, która nie ma żadnej mocy prawnej, odwołał dotychczasowych prezesów Zarządów Telewizji Polskiej S.A., Polskiego Radia S.A. i Polskiej Agencji Prasowej S.A. i Rady Nadzorcze oraz powołał nowe Rady Nadzorcze. Minister Sienkiewicz wytłumaczył swoją decyzję następująco:
Konieczność tego rodzaju działań oraz uzasadnienie wyznaczyła uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 19 grudnia 2023 roku w sprawie przywrócenia ładu prawnego, oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej – fragment oficjalnego komunikatu Ministerstwa Kultury.
Zaraz po tej decyzji, mniej więcej około godziny 11.00, najpierw zniknął sygnał TVP Info, a potem TVP1. Jak widać pomiędzy działaniami Wojciecha Jaruzelskiego, a Donalda Tuska i Bartosza Sienkiewicza występuje pewna różnica i jest to różnica dwóch godzin, co teoretycznie pozwoliłby dzieciom na obejrzenie „Teleranka”. Dzieje się to wszystko w ramach przywracania „praworządności” oraz „wolnych mediów” i trzeba przyznać, że ten osobliwy sposób pojmowania prawa do wolności jest specjalnością rządów Donalda Tuska.
W czerwcu 2014 roku wybuchła „afera podsłuchowa”, kelnerzy kilku warszawskich restauracji nagrali polityków Platformy Obywatelskiej, w tym ministrów, którzy w swobodny sposób opowiadali, gdzie mają wschodnią Polskę i wszystkich obywateli. Aferę ujawnili: Sylwester Latkowski i Michał Majewski, dziennikarze ówczesnego tygodnika „Wprost”. Kolejne publikacje rozmów polityków PO doprowadziły do wściekłości i desperacji Donalda Tuska, w efekcie podległe mu służby weszły do redakcji „Wprost” i zarekwirowały laptopy oraz inne nośniki informacji. Ponieważ obaj wspomniani dziennikarze nie chcieli oddać swojej własności, powołując się na tajemnicę dziennikarską, laptopy dosłownie zostały wyrwane im z rąk.
Nowo powstała koalicja rządząca sama siebie nazywa „koalicją 15 października”, co jest związane z datą tegorocznych wyborów, ale coraz więcej Polaków mówi o „koalicji 13 grudnia”. Jest to odwołanie nie tylko do daty zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska, ale i do daty stanu wojennego. Publicyści i politycy mają skłonność do stosowania przerysowanych porównań i oczywiście jeden do jednego działań Donalda Tuska i Wojciecha Jaruzelskiego zestawić się nie da.
Pamiętać natomiast należy, że prócz faktów i liczb, w życiu publicznym ważne są emocje i symbole. Od symboliki 13 grudnia, napędzanej społecznymi emocjami, rząd Donalda Tusk już się nie uwolni, tym bardziej, że robi wszystko, aby się w tę symbolikę wpisywać i społeczne emocje podgrzewać.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!