Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Najnowszy słownik języka polskiego podaje następującą definicję sarkazmu: „złośliwa ironia, drwina lub szyderstwo”. Tytuł artykułu mieści się w tej definicji, ale należałoby jeszcze ustalić kto i z kogi drwi, co nie jest wcale takie oczywiste. Ostatnie publiczne pranie brudów w ramach „Zjednoczonej Prawicy” nosi znamiona zarówno kpiny z wyborców, jak i autoironii. Co gorsza dzieje się to w chwili, gdy Jarosław Kaczyński rozjeżdża komisję „pegasusową”, Tusk wypełnia klika ze 100 konkretów, „koalicja 13 grudnia” żre się miedzy sobą i jeszcze do tego mamy kampanię wyborczą.

Czy można wybrać gorszy moment na okładania się po „buziach”? Pewnie można, ale i ten jest wystarczająco zły, aby przegrać wybory i wiele więcej. Po utracie władzy każda partia łapie zadyszkę i szuka winnych, ale ten proces nie powinien trwać w nieskończoność. W pierwszych tygodniach szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że „koalicja 13 grudnia” przekroczyła wszelkie granice prawa i bezprawia, co zjednoczyło „ziobrystów” z „morawieckistami” i „zakon PC” z „ociepowcami”. Później atmosfera wojenna nieco siadła i zaczęła się rewolucja wewnętrzna. Od kilku dni Patryk Jaki atakuje Morawieckiego i Dudę, Mastalerek Błaszczaka, Błaszczak Bielana, Dworczyk i Buda Jakiego, a Brudziński wypisuje receptę dla wszystkich:

Popularny „Jojo” chyba jako jedyny polityk „Zjednoczonej Prawicy” nie wskazał winnych i niewinnych placem, ale odwołał się do zdrowego rozsądku. Niestety wielką popularności ten wpis się nie cieszy. Znacznie więcej „lajków” podań dalej i komentarzy zdobyli politycy, którzy weszli w ostrą konfrontację.

Ktoś te wszystkie dziadostwa w Unii Europejskiej podpisywał, ktoś za to wszystko odpowiada. To nie jest tak, że u nas nie ma ludzi odpowiedzialnych. Jeżeli będzie kolejny raz Morawiecki premierem, to ja państwu nie daję gwarancji, że nie będzie tak samo – powiedział Patryk Jaki na spotkaniu z wyborcami w Pabianicach.

Od dłuższego czasu część polityków Suwerennej Polski – w tym Patryk Jaki – krytykuje mniej lub bardziej otwarcie działania Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli tak bardzo negatywnie oceniają to, co się dzieje w naszej formacji, tak krytycznie oceniają kierownictwo to zastanawiam się, co jeszcze robią w Zjednoczonej Prawicy. (…) Dzisiaj to jest rodzaj układu pasożytniczego – odpowiedział w „Porannej rozmowie” w RMF FM Michał Dworczyk.

Z takiego obrotu spraw najbardziej cieszy się „koalicja 13 grudnia”, ale i związane z nią media też mają niezły ubaw oraz anonimowe informacje od rozczarowanych polityków „Zjednoczonej Prawicy”. Ulubiona gazeta PiS właśnie uprzejmie doniosła, że do wojenki dołączył Marcin Ociepa z politycznej kanapy „OdNowa”.

Ociepa miał napisać list do Błaszczaka, w którym rezygnuje z funkcji wiceprzewodniczącego klubu PiS, bo władze PiS nie dotrzymały słowa w kwestii liczby miejsc na listach wyborczych do samorządów. Ponoć ustalono, że ta informacja będzie ukryta do czasu wyborów, ale jak widać nic z tych ustaleń nie wyszło. Nie wiadomo też, co poza emocjami kieruje poszczególnymi liderami i aspirantami w „Zjednoczonej Prawicy”, wiadomo jednak, że Brudziński ma rację.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!