Foto: Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

W polityce, szczególnie w okresie wyborów, wszystkie chwyty są dozwolone i nie ma partii, która nie popełniałaby fauli. Rzecz w tym, że faule muszą się taktycznie opłacać, czyli wpływać na pożądany wynik gry. Gdy faule skutkują rzutami karnymi i czerwonymi kartkami, to raczej meczu się nie wygra. Donald Tusk latami promował się jako piłkarz amator, ale taktykiem okazał się beznadziejnym.

Przy konstruowaniu listy wyborczej należy zachować balans pomiędzy ideologiczną czytelnością ugrupowania, a jak najszerszą ofertą przyciągającą możliwie najwięcej wyborców. Dopóki te dwie skrajności się bilansują, to politycy mogą odcinać kupony, ale przy zachwianiu proporcji traci się wszystko. Donald Tusk wciągnął na „jedynkę” w Koninie więcej niż kontrowersyjnego polityka Michała Kołodziejczaka. W założeniu było jasne, że ten ruch ma służyć poszerzeniu elektoratu, jednak życie pokazało zupełnie inny, choć przewidywalny, skutek.

Michał Kołodziejczak został okrzyknięty zdrajcą w szeregach Agrounii i trudno się takiej postawie dziwić, przecież to był kolejny wojownik zwalczający system, który się systemowi sprzedał. W mediach społecznościowych niemal natychmiast pojawiły się jednoznaczne komentarze ze strony dotychczasowych zwolenników Agrounii, głównie rolników:

Jesteś Judaszem polskiej wsi. Sprzedałeś polską wieś, sprzedałeś rolników. Wykorzystałeś nas jako drabinkę, żeby się dostać do koryta. Wszedłeś w układ, który sam tępiłeś, o którym sam mówiłeś, że to jest niedopuszczalne, żeby z nimi w ogóle rozmawiać. A Ty z nimi poszedłeś na wybory.

Ugrupowania radykalne nie bawią się w dyplomację i Kołodziejczak doskonale o tym wie, w końcu sam wysypywał obornik w miejscach publicznych i w ramach protestów machał świńskim łbem, niczym jego poprzednik Janusz Palikot. Teraz Kołodziejczyk stał się obiektem tych samych działań i ci sami działacze nie zostawiają na nim suchej nitki:

W dniu dzisiejszym dowiedziałem się, że Michał Kołodziejczak zdradził polskiego rolnika, zdradził interes Polski. Dogadał się z Koalicją Obywatelską w sprawie wyborów, pokazał, że dla niego ważniejsze jest zdobycie mandatu niż walka o polskiego rolnika. Chciał odsunąć tych ludzi od władzy, teraz razem z nimi do koryta prze. Na znak tego, że już nie ma tej organizacji AgroUnia.

Prócz problemów Kołodziejczaka z Agrounią, jest jeszcze problem związany z reakcją partyjnego aktywu PO, przede wszystkim w regionie konińskim, która jest daleka od entuzjazmu. Wszystko wskazuje na to, że Kołodziejczak nie dostarczy ani promila dodatkowych głosów, za to do dnia wyborów wywoła jeszcze wiele problemów, konfliktów i skandali. Tak się kończą pomysły wychodzące poza granice zdrowego rozsądku i minimalnej wiarygodności. Tusk wyjdzie na Kołodziejczaku tak, jak na Kołodziejczaku wyszła Agrounia.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. No cóż, może kolejna teoria spiskowa, że Tusk został zesłany na front wschodni żeby ułatwić zwycięstwo pinokia nie jest tylko teorią? Pisałem już parę razy, Tusk tytanem intelektu nie jest ale żeby takie idiotyzmy wykręcał to się nie trzyma kupy. Chyba że się weźmie pod uwagę wyżej wspomnianą teorię…