Startujący w wyborach znani sportowcy, aktorzy, czy dziennikarze, to nie jest żadna nowość w polskiej polityce, a wręcz od pierwszych wyborów po 1989 roku mieliśmy takie przypadki. Jednym z pierwszych był Janusz Rewiński, który pewnie do dziś żałuje, że jako poseł znalazł się w partii Leszka Bubla. Jan Pietrzak poszedł jeszcze wyżej i startował w wyborach prezydenckich. Praktycznie każda partia ma lub miała w swoich szeregach takie postaci, ale ich polityczne losy potoczyły się bardzo różnie i co ciekawe tak zwane duże nazwisko, bardzo rzadko przynosiło duże efekty.
Doskonałym przykładem ilustrującym to, że polityka i pozostałe dziedziny niekoniecznie się ze sobą łączą, był udział w wyborach takich gwiazd, jak Krzysztof Cugowski, czy Władysław Kozakiewicz. Cugowski wprawdzie odniósł sukces i uzyskał mandat senatora z listy PiS, ale nie dotrwał do końca kadencji, bo jak sam przyznał polityka po prostu okazała się zajęciem nie dla niego. Władysław Kozakiewicz tylko raz przeskoczył próg wyborczy, w wyborach do samorządu. Potem startował z kliku list do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego, ale za każdym razem zaliczał porażkę. Na dłużej w polityce odnalazła się Jagna Kinga Marczułajtis-Walczak, ale jej kariera polityczny to też seria porażek i przypadków, między innymi w 2015 roku mandat poselski uzyskała, dzięki rezygnacji z mandatu Rafała Trzaskowskiego.
W polityce swój udział mają także aktorzy, posłem dwóch kadencji był „07 zgłoś się”, czyli Bronisław Cieślak, jednak po alkoholowym skandalu jego kariera polityczna się załamała. Jeszcze dłużej w politycznej grze utrzymywał się Tadeusz Ross, znany jako „Zulu Gula”. Ross był radnym posłem i eurodeputowanym. Średnio potoczyły się polityczne losy trenera Janusza Wójcika, chociaż trzeba przyznać, że zaczynał wcześnie, od członkostwa w PZPR. Wójcikowi tylko raz udało się zostać posłem, gdy w 2005 roku startował z listy Samoobrony.
W tym raku również poznaliśmy kilka nazwisk ze świata sportu, sztuki i dziennikarstwa. Na pewno z ramienia KO wystartuje trener Apoloniusz Tajner i dziennikarz Bogusław Wołoszański, ochotę do startu zgłasza też Dariusz Dziekanowski, były piłkarz i reprezentant Polski. Po drugiej stronie krążą plotki o stracie innego piłkarza Sebastiana Mili, który ma się znaleźć na liście PiS. Ostatnią sensacyjną kandydaturą jest Magda Ogórek, ale tę postać należałoby wyłączyć z grona wszystkich wymienionych.
Ogórek wywodzi się z celebryckiego środowiska, między innymi grała w serialu, jednak nie można zapominać, że z polityką jest związana od 20 lat. W 2004 roku zaczynała jako stażystka w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i premiera Leszka Millera. Później była wieloletnią współpracownicą szefa SLD Grzegorza Napieralskiego i członkiem sztabu prezydenckiego, podczas startu Napieralskiego w wyborach. Wreszcie w 2015 roku sama została kandydatką na prezydenta Polski, namaszczoną przez Leszka Millera.
Kilka miesięcy po wyborach Ogórek zrobiła nagły polityczny zwrot i związała się PiS, któremu jest wierna do dziś. Obojętnie, co myślimy o Magdalenie Ogórek, to z całą pewnością nie pasuje do schematu „znanych i lubianych”, którzy nie mają pojęcia o polityce. Ogórek jest ulubienicą „betonu pisowskiego”, poza tym ma startować z rodzinnego Rybnika, a to są bardzo duże atuty, wyróżniające kandydatkę na tle konkurencji i pozwalające uzyskać więcej niż dobry wynik. Pani Ogórek wie, gdzie są polityczne konfitury i doskonale umie się w świecie polityki poruszać, co niekoniecznie jest komplementem, natomiast jest argumentem. Pozostaje pytanie, czy rzeczywiście zechce startować, czy mamy do czynienia z jakimś balonem próbnym.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!