Złośliwie rzecz ujmując daleko popularny „Seba” nie zajechał, chociaż już sam start w wyborach wydaje się jakimś tam sukcesem. Dlaczego jakimś tam? Przede wszystkim dlatego, że pan Kościelniak niczego w polityce nie osiągnął i nawet wieloletni proces za spowodowanie kolizji z samochodem, w którym jechała Beata Szydło, też przegrał. Sprawa ciągnęła się przez 6 lat, zatem miał Sebastian dużo czasu, aby się wykreować na ofiarę reżimu, jednak coś poszło nie tak.
Wprawdzie Donald Tusk nie przeszedł obojętnie nad aspiracjami Sebastiana Koscielanika i umożliwił mu start w wyborach z okręgu nr 19, o czym poinformował sam zainteresowany, ale zapomniał dodać, że chodzi o 25 miejsce:
Szanowni Państwo!
Oficjalnie pragnę ogłosić, że kandyduje do parlamentu z list Koalicji Obywatelskiej, okręg 19- Warszawa ✌️
Tak, idę się bić o Polskę, o lepszą Polskę. I będę to czynić z taką samą zawziętością, jak od 6 lat walczę przed wymiarem sprawiedliwości o prawdę i… pic.twitter.com/MkQQDilayT
— Sebastian Kościelnik 🇵🇱🇪🇺 (@S_Koscielnik) August 16, 2023
O tym, że jest to mało istotna postać na listach Kolaicji Obywatelskiej, prócz odległego miejsca świadczy też fakt, że podczas dzisiejszej konferencji prasowej poprzedzającej posiedzenie Rady Krajowej Koalicji Obywatelskiej, Donald Tusk zaprezentował największe niespodzianki, ale Kościelnika zbrakło. Bez wątpienia hitem transferowym był Michał Kołdziejaczak z Agrounii, który jeszcze w kwietniu nie zostawiał suchej nitki na KO i liderze Tusku, a teraz będzie „jedynką” w Koninie. Niemałą sensację wzbudził specjalista od sensacji Bogusław Wołoszański, on z kolei będzie „jedynką” w Piotrkowie Trybunalskim. Zaprezentowali się też Adam Bodnar walczący o miejsce w senacie, trener Apoloniusz Tajner i posłanka kilku partii Hanna Gil-Piątek.
W takiej sytuacji Sebastian Kościelnik, najbardziej znany kierowca Seicento, sam wziął się do roboty i próbuje zaimponować wyborcom. Zaczął mało fortunnie, bo od promowania wulgarnego fotomontażu, ale kłamstwa wyborcom PO z reguły nie przeszkadzają, więc raczej trzeba mówić o wpisowym, nie falstarcie:
Znaki na niebie, z wizją na 15 października, jeszcze nigdy nie były tak wyraźne ✌️#PiSExit pic.twitter.com/qa9giWDkdw
— Sebastian Kościelnik 🇵🇱🇪🇺 (@S_Koscielnik) August 15, 2023
Najgorzej na tym wszystkim wyszedł Roman Giertych, ciągle ścigany listem gończym, bo dla niego Donald Tusk nie przewidział żadnego miejsca, na żadnej liście, chociaż pan Romek długie lata ciężko harował na status głównego „pisożercy”. Cóż, taka jest polityka, czasami jedna stłuczka potrafi uczynić więcej niż 1000 razy wklejone osiem gwiazdek.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!