Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

W polskiej polityce widziano już wszystko, a jeśli nie wszystko, to na pewno resztę zobaczymy w najbliższym czasie. Kto ma świadomość tego faktu i zjawiska, ten niespecjalnie poczuł się zaskoczony, że dziś od samego rana Donald Tusk zaprezentował „lokomotywy wyborcze” i wśród nich znalazł się lider Agrounii Michał Kołodziejczak.

Jeszcze mniejsze zdziwienie powinna budzić obecność podkupionych z innych partii posłanek, na przykład pani Gil-Piątek, dla której to będzie już trzecie ugrupowanie w ramach jednej kadencji. Standardem jest też obecność znanych twarzy i tym razem mamy tę część kampanii wyborczej reprezentują: Apoloniusz Tajner i Bogusław Wołoszański. Do kompletu mało zaskakujących rzeczy należy też włączyć całkiem świeże opinie koalicjanta Kołodziejczaka na temat koalicjanta Donalda Tuska.

Mówimy jasno: panie Donald Tusk, jak pan chce poznać te opinie, to niech pan tutaj przyjedzie i z ludźmi, z praktykami porozmawia, a nie czyta z kartki, bo to już jest groteska i ośmieszanie. Chcecie znać się na wszystkim, a nie znacie się na niczym. (…) Tusk mówi, że alarmował już w czerwcu. Ludzie, dla kogo on jest wiarygodny w tym temacie? – Michał Kołodziejczak w nagraniu na portalu Twitter.

Nagranie ma zaledwie cztery miesiące, trudno zatem uznać, że pan Michał Kołodziejczak dokonał w tak krótkim okresie duchowej i politycznej przemiany. Rozwiązania zagadki należy szukać raczej w innym miejscu. Jeszcze parę tygodni temu Agrounia miała startować na wspólnej liście „Trzeciej drogi”. Przeciw takiemu rozwiązaniu ostro zaprotestował Szymon Hołownia, co doprowadziło do kryzysu w koalicji. Ostatecznie Agrounia ze względu na „niskie standardy polityczne” nie wkroczyła na „Trzecią drogę”. Donald Tusk nie przejmuje się żadnymi standardami, dlatego zagwarantował Michałowi Kołodziejczakowi miejsce na liście i będzie razem z nim budował nowoczesną Polskę.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!