Istnieje kilka technik reagowania na zagrożenie, od histerii, po próbę obracania całej niekorzystnej sytuacji w żart. W przyrodzie występuje też coś takiego, jak nagły zwrot i gdy się połączy te dwa zjawiska to wyjdzie nam POPiS. Partia rządząca miała fatalny pomysł na prowadzenie kampanii wyborczej pod hasłem „Reset”. Michał Rachoń i Sławomir Cenckiewicza z tej okazji zrobili Wołoszańskiego, ale pomysł od samego początku zawierał setkę pułapek.
Zaczęło się od protestów UE i ambasady USA, PiS tradycyjnie odpowiedział, że nie odda guzika, ale szybko się z pomysłu wycofał, razem z Andrzejem Dudą. Potem całkowicie zmieniono ustawę „lex Tusk” i to już było pierwsze przyznanie się do porażki. Ostatecznie poseł PiS Marek Ast oświadczył, że komisja ds. badania rosyjskich wpływów nie zostanie powołana w obecnej kadencji Sejmu:
To spowodowało, że czas na powołanie komisji bardzo nam się skrócił. Pani marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie zdecydowała się na wyznaczenie terminu do zgłaszania kandydatur (…) Wiemy, że komisja i tak miała rozpocząć działalność w obecnej kadencji Sejmu, a kontynuować w kolejnej, więc pozostanie to pewnie zadaniem dla Sejmu kolejnej kadencji, aby wykonać tę ustawę i powołać komisję.
Jakby nie patrzeć, do tego momentu jest to klęska PiS i to w dodatku ewidentna, a nawet kompromitująca, ale… Jednak politycy tak łatwo do porażek się nie przyznają i tym bardziej nie pozwalają triumfować przeciwnikom. Dlaczego zatem PiS wykonał taki manewr? W świetle nowej strategii wyborczej odpowiedź wydaje się oczywista. Tusk nękany przez komisję byłby siłą rzeczy ofiarą wzbudzającą współczucie. Władza ścigająca opozycję, obojętnie jaką jest władzą, zawsze będzie reżimem i sympatii większości społeczeństwa nie zyska.
Do ulicy Nowogrodzkiej dotarł nie tylko głos zza granicy, ale przede wszystkim głos ludu. W efekcie partia rządząca postanowiła powstydzić się parę dni, żeby zyskać przez dwa miesiące. Teraz Tusk nie będzie nosił żadnych cech ofiary, ale zostanie sprowadzony do „nurfirdojczland”. Prawdopodobnie lider PO zaskoczył o co w tym wszystkim chodzi, ale z braku innego wyjścia postanowił odgrywać zwycięskiego macho:
Pamiętacie 4 czerwca, pamiętacie jak ulicami Warszawy przeszło pół miliona ludzi, jak olbrzym się przebudził? Jednym z powodów, dla których poszliśmy razem, była próba powołania komisji “polowanie na Tuska” – taką sobie PiS wymyślił. I wiecie co? Przed chwilą się dowiedziałem, że skapitulowali, wycofali się z tego pomysłu, właśnie dzięki wam. I chcę wam powiedzieć, że 15 października ich kapitulacja będzie bezwarunkowa.
“Lex Tusk” tango down. Dziękuję Wam. pic.twitter.com/NoP8r6gtdq
— Donald Tusk (@donaldtusk) August 18, 2023
Komisja ścigająca Tuska w szczycie kampanii wyborczej, to był najgłupszy pomysł na jaki PiS mógł wpaść. Autorami tego szalonego planu byli zapewne partyjni eksperci i „niepokorni”. Zbieg okoliczności i komunikat z ambasady USA sprawiły, że role się odwróciły. Teraz pewne jest, że Donald Tusk ani przez chwilę nie zostanie “panią Joanną z Krakowa”, tylko będzie musiał się tłumaczyć, jak bardzo nie ma nic wspólnego z pytaniami referendalnymi.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!
Zgoda, ale od początku uważałam, że tylko Komisja badająca wpływy wszystkich państw, a nie tylko Rosji ma sens. Czy na rząd PL nie wpływają USA, Niemcy, Francja, Anglia, Izrael, a nawet maleńkie Czechy itd.? To by wyglądało poważnie i neutralnie, nie personalnie… bo Tusk chyba nie jest chłopcem na posyłki tych wszystkich państw? Nawet połączone siły TVN i Gazety Wyborczej nie udowodniliby tej wstępnej tezy!