Foto: Beata Zawrzel

Przenieśmy się na chwilę do Niemiec albo do Szwajcarii, ale i wycieczka do Portugali, Czech, Słowacji, Francji, Japonii, też niewiele zmieni, biorąc pod uwagę cel podróży. We wszystkich wymienionych krajach obowiązuje trójpodział władzy, a w strukturze sądowniczej na szczycie hierarchii znajduje się Sąd Najwyższy, którego wyroki lub szerzej orzeczenia są ostateczne. Oznacza to tyle, że żadna inna władza, nie może wyroków Sądu Najwyższego podważać, czy nie dostrzegać, a już o takiej aberracji jak nie uznawanie samego sądu, w ogóle nie może być mowy.

Jakie to wszystko niesie za sobą konsekwencje? O ile jakimś cudem Szymon Hołownia ze średnim wykształceniem i CV zbudowanym wyłącznie na telewizyjnych programach, zostałaby Marszałkiem Sejmu, w którymś z wymienionych krajów, to nie miałby szans na popełnienie przestępstwa, które popełnia jako marszałek w polskim Sejmie. Nikt normalny w Czechach, Japonii i Francji nie przyjąłby „argumentacji” Hołowni polegającej na mieszaniu pojęć i kompetencji władzy ustawodawczej z kompetencjami władzy sądowniczej. Po tym co Szymon Hołownia zrobił w Polsce, w każdym innym kraju zostałby wyprowadzony prosto do aresztu, a kto wie, czy po drodze nie zaliczyłby specjalistycznych badań medycznych.

Niestety w „wolnej Polsce” mamy tylko teoretyczny trójpodział władzy, natomiast o tym, jakie decyzje podejmują poszczególne ośrodki włączy, decydują „ekspertyzy”, sondaże nastrojów społecznych i przekazy medialne. W takich warunkach bezkarności Szymon Hołownia może się poczuć jak wodzirej w programie TVN, niemniej w świetle obowiązującego i łamanego prawa, od kilku tygodni Marszałek Sejmu powinien być Szymonem H., z zrzutami sformułowanymi na mocy art. 231 k.k. (przekroczenie uprawnień) i art. 127 k.k. (zamach stanu). O ile ten pierwszy zarzut jest oczywisty, z tego prostego tytułu, że Szymon H. zignorował wyroki Sądu Najwyższego i uniemożliwił sprawowanie mandatu dwóm posłom, o tyle drug wymaga szerszego komentarza.

Dziś przed Sejmem doszło do przepychanki, nie było tam drastycznych scen, ale Straż Marszałkowska na polecenie Marszałka Sejmu użyła siły po to, aby uniemożliwić posłom Kamińskiemu i Wąsikowi wejście do Sejmu. Niezmiernie istotne jest to, że fakt ten odręczną adnotacją potwierdził przedstawiciel straży.

Foto: Fratria

Oznacza to, że z użyciem siły Marszałek Sejmu usiłował zmienić ustrój państwa, poprzez złamanie zarówno fundamentalnej zasady trójpodziału władzy, jak i art. 96 Konstytucji RP, który mówi o tym, że Sejm składa się z 460 posłów. Tym samym Szymon H., wypełnił przesłankę czynu zabronionego zawartą w art. 127 k.k. § 1.:

Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

W społeczeństwie istnieje takie przekonanie, że politycy są całkowicie bezkarni, bez względu na to, jakich czynów się dopuszczą. Nie jest to prawda, czego najlepszym przykładem są posłowie Wąsik i Kamiński, ale też po drugiej stronie: Nowak, Gawłowski, Karpiński. Owszem, dopóki w Polsce rządzi premier, minister sprawiedliwości, minister kultury i Marszałek Sejmu, którzy łamią prawo ze wsparciem części władzy sądowniczej, egzekwowanie odpowiedzialności karnej jest wątpliwe. Tyle tylko, że wszystko się zmienia, a najczęściej zmienia się władza i opozycja. Szymon Hołownia jako przedstawiciel władzy podpisał na siebie wyrok, teraz wystarczy poczekać, aż zostanie przedstawicielem opozycji.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!