28 kwietnia 2003 roku odbyło się kolejne posiedzenie „Sejmowej komisja śledczej do zbadania ujawnionych w mediach zarzutów dotyczących przypadków korupcji podczas prac nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji”, czyli popularnej komisji Rywina. Świadkiem był ówczesny premier RP Leszek Miller i w końcowej fazie pytań członek komisji Zbigniew Ziobro zapytał świadka o bardzo drażliwą kwestię.
Przyszły minister sprawiedliwości spytał Leszka Millera czy polegają na prawdzie medialne doniesienia, które głoszą, że premie Miler zna Edwarda Mazura, domniemanego zleceniodawcę zabójstwa generała Marka Papały i czy Edward Mazur miał bliskie kontakty w kręgach SLD. Przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz uchylił to pytanie, jako nie mające związku ze sprawą, ale prawdopodobnie przeczuwał też, że zaraz dojdzie do awantury i tak rzeczywiście się stało. Leszek Miller zareagował bardzo nerwowo i pomimo uchylenia pytania odpowiedział następująco:
Nie ma być może człowieka bardziej zainteresowanego ode mnie, żeby schwytać morderców czy mordercę generała Papały i przedstawić go przed sądem. (…) Jeżeli słucham czegoś takiego, to mam jedno słowo by określić postępowanie pana posła Ziobro. Tym słowem jest podłość.
I pewnie na tym by się wszystko skończyło, jednak Zbigniew Ziobro postanowił dodać swój komentarz: „prawda bywa czasami przykra i bolesna” i wtedy usłyszał sławetne:
Pan jest zerem, panie pośle, panie Ziobro.
Niemal równo 21 lat później, a dokładniej 28 kwietnia 2024 doszło do równie emocjonalnej wymiany zdań, ale tym razem odbyło się to w ramach przesłuchania świadka Mariusza Kamińskiego na: „Komisji Śledczej do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego”.
Przewodniczący komisji Dariusz Joński od pierwszej sekundy posiedzenia sprawiał wyrażanie zmotywowanego, ale w dość dziwnym kierunku. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że Joński za wszelką cenę chce wyprowadzić świadka Mariusza Kamińskiego z równowagi i to mu się udało w taki oto prostacki sposób:
Chciałbym pana wprost zapytać, czy był pan pod wpływem środków bądź substancji odurzających – krótko mówiąc, czy był pan trzeźwy? Pytam dlatego, że trudno sobie wyobrazić, że koordynator służb specjalnych mógł wpadać w furię. Pytam pana wprost, czy był pan wtedy trzeźwy – spytał Joński.
Szanowny panie. Jest pan świnią – odpowiedział Kamiński i wyszedł z sali sejmowej.
Komisja kopertowa.
Minister poseł Kamiński użył eufemizmu.
Joński to jest skurwysyn. pic.twitter.com/L1A9oIWsLt— Bambo (@obserwujesobie) April 23, 2024
Politycy uwielbiają pokazywać się w roli „macho”, ale bardzo często okazywanie tego rodzaju „twardości” kończy się kompromitacją. Zbigniew Ziobro nie wyszedł najlepiej na „twardości”, poseł Joński, szczególnie w roli szefa komisji, skompromitował się znacznie mocniej. Oznaczy to tyle, że „jest pan świnią” ma szansę przebić „jest pan zerem”, innymi słowy Joński spadnie poniżej zera.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!