Żyjemy w świecie nieustannych pogoni, za sławą, pieniądzem, sensacją, informacją i jeszcze wieloma innymi pragnieniami. Towarzyszy temu jeden wielki harmider, który nakazuje zachować ostrożność w ocenianiu, co jest sensacją, co informacją, co pieniądzem, a co razem wzięte fałszywą monetą. Tym łatwiej się w tym wszystkim pogubić, że powstała nowa forma komunikatu przypominająca plotkę, ale nie do końca wypełniająca wszystkie wymogi plotki. Gdy ktoś lub coś rozsyła plotki na temat konkretnej osoby, to zazwyczaj taka osoba natychmiast oświadcza jak jest naprawdę.
Bywają jednak takie plotki, czyli niepotwierdzone informacje, które z jakichś powodów nie są jednoznacznie dementowane i tak się dzieje w przypadku rzekomego kandydowania Doroty Gawryluk na urząd Prezydenta RP. Sprawa wydaje się bardzo prosta i sprowadza się do „albo, albo”. Pierwsze „albo” to kandyduje, drugie nie kandyduje. Popularna dziennikarka Polsatu pytana kilkukrotnie, które „albo” wybiera, nie odpowiedziała jednoznacznie, co ma swoje określone konsekwencje. Swego czasu bardzo podobną techniką posługiwał się Szymon Hołownia i jak wiemy ostatecznie kandydował nie tylko w wyborach prezydenckich, ale założył też partię własnego imienia i dostał się do Sejmu.
Czy Dorota Gawryluk idzie tą samą drogą? Jeśli chodzi o pierwsze kroki, to z pewnością tak, bo odpowiedź: “Wyraźnie odpowiedziałam na pytanie. Czego jeszcze trzeba? Podpisu krwią?”, to nie jest odpowiedź przerywająca, ale podsycająca sensację. Problem w tym, że w tę grę doskonale potrafią grać zarówno dziennikarze, jak i politycy. Stąd wniosek, że Dorota Gawryluk budując wokół siebie atmosferę tajemniczości równie dobrze może działać na rzecz stacji „Polsat” i swojego najnowszego programu „Lepsza Polska”, jak i kłaść podwaliny pod kampanię prezydencką. Ba! Tak naprawdę jedno wcale nie wyklucza drugiego, spektakl publicystyczny „Lepsza Polska” może być doskonałym początkiem kampanii prezydenckiej i przy tym zapewnić zyski stacji Polsat.
Która z przedstawionych wersji jest prawdziwa? Raczej w najbliższym czasie się tego nie dowiemy. Sprawny dziennikarz i sprawny polityk takiego prezentu z rąk nie wypuszczają. Skoro hasło „Prezydent Dorota Gawryluk” zaczęło żyć swoim życiem, to żal byłoby uśmiercać kurę znoszącą złote jajka. Ponadto może być i tak, że z zupełnego przypadku i zbiegu okoliczności, sprawy potoczą się w takim kierunku, jakiego się Pani Dorota Gawryluk nie spodziewała. Wystarczy przejrzeć pamiętniki i wywiady ze znanymi ludźmi, aby w co drugim odnaleźć standardową wypowiedź: „to był przypadek”.
Ewentualna kandydatura Doroty Gawryluk byłaby o tyle ciekawa, że wymyka się wszelkim stereotypom. W Polsce popularna dziennikarka raczej kojarzy się z bardzo skromnym intelektem i zdecydowanie nowoczesnymi poglądami. U Pani Doroty Gawryluk te cechy są odwrócone, z pewnością jest to jedna z bardziej inteligentnych dziennikarek, dodatkowo wyposażona w bogatą wiedzę polityczną i jeszcze do tego ma staromodne poglądy. Całkowite przeciwieństwo Krzysztofa Stanowskiego, który zapowiedział, że „robi sobie jaja” z kandydowania na urząd prezydencki. Dorota Gawryluk miałaby szansę na bardzo dobry wynik, jak na debiutantkę, ale czy z tej szansy skorzysta, to już inna kwestia.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!