Foto: X / Krzysztof Bosak

Mamy za sobą pierwszy dzień pierwszego posiedzenia Sejmu i było naprawdę śmiesznie. Z wystąpienia Andrzeja Dudy śmiała się „demokratyczna opozycja”, szykująca się do przejęcia władzy. Śmiesznie wypadł też Krzysztof Bosak, który zamiast wywrócić, to dołączył do stolika, dzięki czemu udało mu się pozyskać głosy Trzeciej Drogi. O mały włos cały plan położyłby Grzegorz Braun, ten polityk dla odmiany postanowił odreagować dawne krzywdy na Elżbiecie Witek i przy okazji wyzywał cały klub PiS od „łżeprawicy”.

W tym przypadku dowcip polegał na tym, że to od głosów PiS zależał los Boska i tylko dzięki tym głosom został wicemarszałkiem. Śmiesznym wydaje się również i to, że więcej niż połowa Konfederacji głosowała za powołaniem Elżbiety Witek na wicemarszałka, w konsekwencji ci posłowie nie zgodzili się z oceną Brauna lub całkowicie ją zignorowali. Ostatnim zabawnym smaczkiem tego wątku jest to, że Andrzej Zapałowski, partyjny kolega Brauna, wstrzymał się od głosu, a więc i jego szef partii Konfederacja Korony Polskiej nie przekonał osobistym atakiem na Witek.

Pierwsze wystąpienie marszałka Szymona Hołowni z założenia powinno być poważne, ale już na wstępie pan Szymon nie zauważył prezydenta w galerii. Potem oświadczył, że nowego Marszałka Sejmu będzie można posłuchać na podcaście, czym rozbawił nawet krytyków poprzedniej władzy i umiarkowanych zwolenników tej nadchodzącej.

Pewnym zaskoczeniem jest brak bezpośredniego pojedynku pomiędzy Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim, ale za to była namiastka. Prezes PiS w kuluarach sejmowych jasno zdefiniował swojego odwiecznego przeciwnika:

A ile było arogancji, takiego niebywałego po prostu chamstwa, niemieckiego chamstwa ze strony PO? A przepraszam bardzo, a ci, którzy biją żony, chleją itd., to nie jest obrażanie? A kto to mówił, jak nie Tusk? Tak, oczywiście, żon w ogóle. Zachowywał się jak ostatni lump.

I tak to z grubsza wyglądało, ale dopiero pies Doroty Niedzieli, świeżo wybranej wicemarszałek z ramienia Koalicji Obywatelskiej, wskazał właściwy kierunek działań nowego Sejmu i nowej władzy: 

Pierwsza rzecz to barierki. Druga – żeby można było wejść na teren Sejmu z psempowiedziała Dorota Niedziela w wywiadzie dla OKO.press.

Suweren z zapartym tchem będzie śledził tego rodzaju propozycje, kluczowe dla rozwoju gospodarczego, bezpieczeństwa Polski i praworządności. Pies w Sejmie jest dziś jednym z topowych tematów politycznych na portalach społecznościowych, dzieje się to miesiąc po wyborach i zakończeniu kampanii, w której KO obiecywała uzyskanie środków na KPO w 24h i kwotę wolną od podatku w wysokości 60 000 zł. Żadna z tych obietnic nie jest w tej chwili przedmiotem debaty publicznej, wszystkie przegoniły psy w Sejmie. Z tej okazji w gabinecie przyszłego premiera Donalda Tusk strzelają korki od szampana i to głośniej niż na Kremlu, bo tak to wszystko będzie przez 4 lata wyglądało.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!