Przez całą kampanię wyborczą, a tak naprawdę od 2015 roku politycy opozycji z jednej strony straszyli Polaków reżimem PiS, z drugiej obiecywali budowanie wolnej, uśmiechniętej i praworządnej Polski z niezależnymi sądami oraz mediami Nowa koalicja jeszcze nie przejęła władzy, ale sygnały płynące z instytucji, które już się poczuły w pełni niezależne, wolne i uśmiechnięte są znamienne. Model wolności i profil uśmiechu, doskonale pokazują dwie sprawy dotyczące standardów praworządności.
Wczoraj radosną nowinę ogłosił Włodzimierz Karpiński, były sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, były sekretarz stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji i były minister skarbu państwa. Pan Włodzimierz w wyniku wybitnie korzystnych dla siebie zbiegów okoliczności związanych z utratą mandatów przez eurodeputowanych, będzie zasiadał w Parlamencie Europejskim. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Karpiński trafi do Parlamentu Europejskiego prostu z aresztu, w którym siedzi w związku z zarzutami przyjmowania korzyści materialnych, czyli łapówek.
W tym miejscu musimy sobie wyjaśnić jedną ważną kwestię, mianowicie od strony prawnej nie ma tutaj najmniejszego nadużycia, ale od strony politycznej i praworządnej rzuca się w oczy jeden „detal”. Włodzimierz Karpiński musiał wyrazić wolę przyjęcia mandatu deputowanego i dopiero potem uruchamia się cała procedura. Dlaczego polityk PO, największej partii nowej władzy, z pokorą, ale też i pewnością, co do własnej uczciwości, nie poczekał na rozstrzygnięcie, jakie ma zapaść w już niezależnych sądach? Przecież lada chwila w Polsce będą zapadać wyłącznie sprawiedliwe wyroki i jeszcze wolne media je nagłośnią! Najwyraźniej pan Karpiński albo ma wątpliwości co do zapewnień swoich politycznych kolegów i koleżanek albo powątpiewa we własną uczciwość.
Druga sprawa to odebranie immunitetów czwórce deputowanych „Zjednoczonej Prawicy”, a są nimi: Beata Kempa, Beata Mazurek, Tomasz Poręba i Patryk Jaki. Wszyscy stracili immunitety na wniosek Komisji Prawnej, ponieważ na portalu „X”, dawniej Twitter, polubili lub podali dalej spot PiS, rzekomo zawierający treści rasistowskie i ksenofobiczne. Spotem zajmowała się prokuratura i dwukrotnie umorzyła postępowanie, wówczas do sądu wpłynął subsydiarny akt oskarżenia „Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych”, który w żaden sposób nie był w spocie oznaczony.
W tej sprawie nie zapadł żaden wyrok, oskarżeni ani nie byli twórcami spotów, ani nawet go nie skomentowali. Z kolei oskarżyciel subsydiarny, czyli „Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych”, to organizacja założona przez pospolitego i prawomocnie skazanego w Polsce oszusta Pawła Gawła. Były szef fundacji uciekł z Polski i tym samym uniknął odpowiedzialności.
Połączenie tych wszystkich faktów i wydarzeń o charakterze prawnym, przeciętną Panią Nowak i przeciętnego Pana Kowalskiego musi prowadzić do fatalnych wniosków. Z powyższego zastawu wynika jasno, że warto oszukiwać i brać łapówki, a nie warto się wychylać, choćby z podaniem dalej, jakiejkolwiek prawdy o uśmiechniętej Polsce, niezależnych sądach i wolnych mediach.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!