Foto: PAP / Tomasz Gzell

Zabieg retoryczny w tytule nie służy niczemu innemu tylko precyzyjnemu opisowi sytuacji. Rozmowy koalicyjne nadal trwają i prawdę mówiąc koalicjanci powinni posłać do pałacu prezydenckiego szampana albo coś mocniejszego, bo decyzja Andrzeja Dudy o powierzeniu misji tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu, pozwala im uniknąć kompromitacji. Skoro rozmowy trwają, to wiadomo, że ani rządu, ani nawet podpisanej umowy koalicyjnej ciągle nie ma, czyli jeszcze się nie zaczęło.

Z drugiej strony mimo wszystko się zaczęło, bo oto prominentny polityk Platformy Obywatelskiej prosto z aresztu, do którego go wsadził go „wolny sąd”, nie Zbigniew Ziobro, trafi do Parlamentu Europejskiego. Konkretnie chodzi o Włodzimierza Karpińskiego, byłego sekretarza w warszawskim ratuszu i byłego ministra w rządzie PO-PSL, który jest podejrzany o przyjmowanie wielomilionowych łapówek w ramach tak zwanej afery śmieciowej.

Karpiński może w taki sposób uciec od odpowiedzialności karnej, ponieważ spadł na niego wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności. Eurodeputowany Krzysztof Hetman uzyskał mandat do polskiego Sejmu i w takiej sytuacji Hetmana powinna zastąpić Joanna Mucha, ale ona także została posłem polskiego parlamentu. Ostatni w kolejce był Riad Haidar, niestety polityk zmarł w maju tego roku i tak Włodzimierz Karpiński wyjdzie na wolność.

Filmowa historia, ale też bardzo dobra okazja, aby przypomnieć, że to nie jest incydent, tylko norma w Platformie Obywatelskiej. Prócz Karpińskiego zarzuty korupcji ma postawione Sławomir Nowak, były szef kancelarii Donalda Tuska i minister transportu. Następny prominentny polityk PO z zarzutami, a nawet nieprawomocnie skazany za poświadczenie nieprawdy i nielegalne uzyskanie pozwalania na broń, to były minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk. Prawomocnie skazany został też inny szef gabinetu Donalda Tuska, Tomasz Arabski, który dostał 10 miesięcy w zawieszaniu na dwa lata za organizację lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska.

Od wielu lat toczy się postępowanie przeciw kolejnemu ministrowi sprawiedliwości i byłemu szefowi NIK, Krzysztofowi Kwiatkowskiemu, podejrzanemu o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk. W podobnym położeniu jest były sekretarz generalny i skarbnik Platformy Obywatelskiej Stanisław Gawłowski, podejrzany o przyjmowanie łapówek w związku z aferą melioracyjną. Jego sprawa jest na tyle wyjątkowa, że sąd nie może znaleźć odpowiedniego biegłego z zakresu hydrologii.

Dwa inne głośne przypadki dotyczą uchylania się od odpowiedzialności karnej: senatora Tomasza Grodzkiego i posła Romana Giertycha, obaj startowali z list wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Przypadek Giertycha jest więcej niż osobliwy, najpierw pan Roman udawał nieprzytomnego w szpitalu, żeby prokurator nie mógł mu skutecznie postawić zarzutów, potem uciekł do Włoch. W wyborach wystartował „zdalnie” i nie spędził ani minuty nie tylko w swoim kieleckim okręgu, ale w Polsce. Roman Giertych nie stawił się też na uroczyste odebranie mandatu poselskiego, a prokuratura zamierza postawić mu nowe zarzuty, co umożliwi wniesienie kolejnego wniosku o aresztowanie, zanim posła Giertycha obejmie immunitet poselski.

Tomasz Grodzki pełniąc funkcję Marszałka Senatu przez wiele lat skutecznie uniemożliwiał uchylenie własnego immunitetu, jednocześnie zapewniał, że nigdy nie brał żadnych łapówek, o co jest podejrzewany. Do tej listy można dołożyć jeszcze wielu działaczy PO różnego szczebla, ale zamkniemy ją nazwiskiem Sławomira Neumanna, byłego wiceministra zdrowia i przewodniczącego klubu sejmowego PO, oskarżonego o przyjmowanie łapówek w ramach kontraktowania usług w klinice okulistycznej. Sławomir Neuman pełni rolę klamry, ponieważ to on ukuł słynną doktrynę własnego imienia, która stała się standardem politycznym i prawnym PO:

Pamiętaj: jedna zasada jest dla mnie święta, k***a. Naucz się tego, jak będziesz o czymkolwiek rozmawiał. Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k***a, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem.

Powyższa doktryna po raz pierwszy wybrzmiała pod koniec 2017 r., w czasie rozmowy szefa klubu PO z lokalnymi działaczami z Tczewa, którzy negocjowali miejsca na listach do wyborów samorządowych. Jeśli się już zaczęło, chociaż się jeszcze nie zaczęło, to strach pomyśleć jak to się skończy.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!