Foto: Sebastian Willnow / dpa

31 maja 2023 roku sąd w Dreźnie wydał wyrok w sprawie Liny E., lewicowej terrorystki i szefowej gangu, który atakował prawicowe ugrupowania za pomącą młotków, prętów stalowych, kijów bejsbolowych i innych niebezpiecznych narzędzi. Proces trwał dwa i pół roku i w tym czasie Lina E przebywała w areszcie, ostatecznie otrzymała 5 lat i 3 miesiące pozbawienia wolności, pozostali członkowie grupy przestępczej dostali od 27 do 39 miesięcy więzienia. Podstawą wyroku było uczestnictwo w organizacji przestępczej i brutalne ataki na prawicowe organizacje, po których ofiary doznały poważnych obrażeń ciała.

Wyrok sądu wywołał skrajne emocje po obu stronach barykady, skrajna lewica jest zbulwersowana, że sąd nie pochwalił okładania skrajnej prawicy młotkami i kijami bejsbolowymi, natomiast prawica nie akceptuje zwolnienia skazanej z aresztu. Lina E. w areszcie przebywała od 2020 roku i w czasie pobytu pogorszył się jej stan zdrowia. Sąd wziął te okoliczności pod uwagę i postanowił, że skazana do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia będzie mogła przebywać na wolności, naturalnie bez możliwości opuszczania kraju. Niemców podzielił też fragment uzasadniania wyroku, który dla jednych jest szokujący, dla innych stanowi podstawę demokracji i praw obywatelskich:

Każdy człowiek ma w tym kraju prawa, również nazista ­– powiedział sędzia w ustnym uzasadnieniu.

W tym sporze sądowym, ale przede wszystkim politycznym i społecznym ścierają się dwie skrajne grupy ideologiczne i obie chętnie się utożsamiają z najbardziej krwawymi ideologiami w dziejach ludzkości, czyli niemieckim nazizmem i komunizmem. Trudno w takich realiach wskazać pozytywnego bohatera, bo taki po prostu nie istnieje, ale jedno rzuca się w oczy. Odpowiedź radykalnej niemieckiej prawicy sprowadza się wyłącznie do słów i oczywiście nie brakuje słów dalekich od dyplomacji. Skrajna lewica odpowiada w zupełnie inny sposób i do słów dodaje przemoc.

Dziś w całych Niemczech mają się odbyć protesty w ramach tak zwanego „Day X”, ale już wczoraj wieczorem na ulice Lipska wyszło kilkuset zakapturzonych lewicowych ekstremistów i w sposób brutalny starło się z Policją. Agresywny tłum obrzucił policjantów kamieniami i pirotechniką, w Lipsku zapłonęły też barykady. Podczas zamieszek kilku funkcjonariuszy policji zostało rannych, a jeden z nich trafił do szpitala. Uszczerbku na zdrowiu doznał też jeden z dziennikarzy, który został zaatakowany przez zakapturzonego ekstremistę.

Jeśli planowane na dziś demonstracje pod hasłem „Day X” się odbędą, to lewicowe bojówki ponownie dopuszczą się naruszenia prawa, ponieważ Sąd Administracyjny w Lipsku w piątek po południu nie uwzględnił wniosku organizatorów i podtrzymał stanowisko władz miasta Lipska, które nie wyraziły zgody na tego typu demonstracje. Jeszcze tego samego dnia wieczorem wpłynęło odwołanie do Saksońskiego Wyższego Sądu Administracyjnego w Budziszynie, ale nie zostało uwzględnione.

Sąd administracyjny stwierdził, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że w czasie protestów dojdzie do aktów przemocy, co się natychmiast potwierdziło w czasie piątkowej demonstracji w Lipsku. Czy mimo wszystkie niemieckie miasta będą się musiały zmierzyć z falą lewicowej agresji dowiemy się już dzisiaj.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!