Foto: Tomasz Jastrzębowski / Reporter

Czas w polityce płynie znacznie szybciej niż w normalnym życiu, dlatego też trudno nadążyć za wszystkimi wydarzeniami, ale trzeba się mimo wszystko starać. Od słynnego wydarzenia, z udziałem „pani Joanny z Krakowa”, które zostało nagłośnione przez TVN24 w drugiej połowie lipca 2023 roku, minęło zaledwie dwa miesiące z okładem. Zaraz po premierze reportażu odezwały się głosy oburzenia i jako jeden z pierwszych oburzał się Donald Tusk.

Kilkanaście godzin temu cała Polska zobaczyła, co się zdarzyło w Krakowie. Historia pani Joanny, która trafiła do szpitala, a tam otoczona przez policję przy współpracy z prokuratorem była upokarzana. Zabrano jej własność. To wszystko działo się w gabinecie ginekologicznym.

Tak grzmiał Tusk i zaraz potem ogłosił, że KO zorganizuje „marsz miliona serc” w obronie Joanny i wszystkich ofiar PiS. Kto dziś pamięta, że to właśnie ta tragiczna historia, czyli kaszlanie bez majtek, stało się pretekstem do ogłoszenia „marszu miliona serc”? Z całą pewnością nie pamiętał Borys Budka, szef klubu Koalicji Obywatelskiej, który nie potrafił odpowiedzieć na pytanie dziennikarza:

– Jaką rolę w tym „marszu miliona serc” może odegrać „pani Joanna z Krakowa”? ­­– zapytał dziennikarz Telewizji Trwam.

– Pani Joanna z Krakowa? Nie wiem w tym momencie, o czym pan mówi – odpowiedział zdziwiony Borys Budka.

Słuch po „pani Joannie z Krakowa” zaginął również w TVN24, no i wreszcie Donald Tusk nie zająknął się słowem o niegdysiejszej bohaterce i ofierze „pisowskiego reżimu”. Pana Tuska można w jakimś sensie usprawiedliwić, ponieważ był skupiony na liczeniu, a dokładnie mnożeniu 100 000 razy 10 i więcej. Poza tym mógł być zestresowany z jeszcze jednego powodu, na scenie zamiast „pani Joanny z Krakowa” pojawił się „Jurek” Owsiak, „Banda i Wanda”, Piasek, Majka Jeżowska, Małgorzata Ostrowska, Andrzej Seweryn, czy Dorota Stalińska. Cała plejada dyżurnych gwiazd, regularnie obiecujących, że wyjadą z Polski, gdy PiS znów wygra wybory, mogła krępować Donalda Tuska i spowodować zaburzenia pamięci.

Zaproszeni politycy z Lewicy też jakoś nie odnaleźli w pamięci Joanny, chociaż to ich flagowy punkt programu, aby kobiety mogły robić ze swoimi dziećmi co chcą, przynajmniej do 12 tygodnia życia, natomiast jedna kandydatka Lewicy mówi nawet o ostatnim dniu ciąży. W zaistniałych amnezyjnych okolicznościach politycznych, tym większy szacunek należy się stacji TOK FM, która miała odwagę przypomnieć, jak Tusk wykorzystał i porzucił Joannę, o czym opowiedziała sama porzucona i wykorzystana:

Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do gry przedwyborczej. Mam wrażenie, że w momencie, kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em.

Historia „pani Joanny z Krakowa” to dobitna symbolika sposobu funkcjonowania Koalicji Obywatelskiej i jej lidera Donalda Tuska, wręcz znak firmowy tych polityków.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!