Foto: Screen Facebook / Joanna Parniewska

Politycy mają niebywałą i nagminną skłonność do manipulacji i grafomanii. Donald Tusk popisał się wczoraj obiema skłonnościami, gdy wykorzystał całkowicie zmanipulowany, a mówiąc wprost kłamliwy reportaż TVN24 o „pani Joannie”. Sprawa była od początku grubymi nićmi szyta, w końcu, która kobieta po przejściu traumy związanej z utratą dziecka, do czego zresztą wyłącznie sama doprowadziła, chciałaby pójść do jakiejkolwiek telewizji i opowiadać co się stało?

Tusk musiał wiedzieć, że historia jest nakręcana, ale dokładnie takiej potrzebował, aby odpalić nowy projekt pod tytułem „Marsz miliona serc”. Tymczasem stacja z Wiertnicznej kompletnie przestrzeliła i chyba było to większe pudło niż próba uczynienia z Jana Pawła II obrońcy pedofilów. „Bohaterka” TVN24 pokazała twarz i kwestią czasu było, kiedy zostaną ustalone jej personalia i potem przeczesane konta społecznościowe, bo Internet takich inscenizacji nie wybacza. Zaledwie po jednym dniu przedstawiona wersja wydarzeń przez „dziennikarzy wolnych mediów”, została zmasakrowana i to nie tylko przez użytkowników Internetu, ale przez fakty, jakie podała Policja. Było to tak dobitne, że niewiele osób miało ochotę żartować z granatnika na widok Komendanta Głównego Policji.

“Pani Joanna”, to Joanna Parniewska, która para się najgorszym z możliwych zajęć, zupełnie nie pasujących do roli autentycznej ofiary. Parniewska jest performerką, która przeprowadzała akcja podobne do Marty Lempart, wprawdzie swoje konto na Facebooku zdążyła wyczyścić, ale to naiwność i do tego kolejna manipulacja. Cały Twitter aż ocieka od “performanców”  Parniewskiej.

TVN jeszcze się broni, ale tego już się obronić nie da, co z kolei oznacza, że drugi raz media wspierające PO i Tuska, wsadziły swoich politycznych mocodawców na minę. Nie ma najmniejszych szans, aby „Joanna z TVN24” została patronką grafomańskiego „Marszu miliona serca”. Po pierwsze to i tak był falstart, bo trudno uwierzyć, żeby emocje utrzymały się do października. Po drugie mamy do czynienia z wchodzeniem do tej samej rzeki i to w październiku, gdy pogoda niekoniecznie dopisze, jak w czerwcu. Po trzecie po takiej wpadce na nowym marszu pojawiła się głęboka rysa i Tuska zacznie rozpaczliwie poszukiwać świeżych sensacji. Wreszcie po czwarte „olbrzym się obudził”, ale chyba znowu poszedł spać, skoro trzeba kolejnych pobudek.

W tym wszystkim tylko jedno zwraca szczególną uwagę, desperacja po stronie PO i TVN jest olbrzymia, inaczej tak fatalnie przygotowanych akcji jak ta z Papieżem i „panią Joanną” wytłumaczyć się nie da. Z drugiej strony naiwnością byłoby sądzić, że nie zostaną podjęte kolejne próby, być może w jeszcze bardziej niskim stylu, chociaż trudno sobie to wyobrazić. Główny problem jest taki, że marsz 4 czerwca absolutnie nic nie zmienił, początkowo postraszył Hołownię i PSL, ale i tutaj notowania prawie wróciły na swoje miejsce, zresztą nie ma to najmniejszego znaczenia, ponieważ zjadanie tej małej koalicji przez PO z pewnością nie jest receptą na przejęcie władzy.

Jeśli PiS nie przyjdzie Tuskowi z pomocą i nie podrzuci nowego „lex Tusk”, to o mobilizację w październiku będzie bardzo trudno. Poza tym „lex Tusk” był tak kiepskim pomysłem, że i w obozie władzy wywoływał kontrowersje. Z kolei wyreżyserowana afera aborcyjna przez TVN24 wywołała odwrotny skutek i tym razem, co bardziej przyzwoici przeciwnicy PiS złapali się za głowę. Manipulowanie i grafomańskie hasła w polityce, to chleb powszedni, ale często ich twórcy kończą w dołku, który sami wykopali.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. Nie śledzę po Te-Vał-eN-ach czy akcja rozwija sie dynamicznie czy jest wygaszana, ale chyba nikt nie poruszył wg mnie, sprawy najistotniejszej czyli czy Pani Joanna pokazała zaświadczenie lekarskie, że w ogóle przeszła aborcję? Wg mnie może to być ciąża urojona i aborcja urojona? Mylę się?