Foto: PAP / Paweł Supernak

Jeden z dyżurnych tematów politycznych to ochrona polityka, który jest zdecydowanym liderem jeśli chodzi o kierowanie pod jego adresem gróźb karalnych. Oczywiście chodzi o Jarosława Kaczyńskiego i jego prywatną ochronę wzbudzającą liczne kontrowersje i komentarze. Wśród komentujących był też Donald Tuska i jak zwykle nie szczędził prezesowi PiS złośliwości, czy daleko posuniętych aluzji, ale życie w pewnym momencie odbiło piłeczkę.

Pod koniec 2022 roku przewodniczący Platformy Europejskiej zwrócił się o przyznanie ochrony, w związku z licznymi groźbami, jakie miał otrzymywać. Tym razem Donald Tusk nie dowcipkował, nie wyzłośliwiał się, ale publicznie żalił i tłumaczył.

Wniosek został natychmiast rozpoznany i w takim samym tempie ówczesny minister MSWIA Mariusz Kamiński przyznał Donaldowi Tuskowi ochronę SOP. Warto zwrócić uwagę, że decyzję podjął minister, którego Tusk wcześniej nie tylko pozbawił funkcji szefa CBA, ale jeszcze kierował pod jego adresem lawinowe oskarżenia. Protestu nie wnosił też Jarosław Kaczyński, wicepremier od bezpieczeństwa, z którego „fobii ochroniarskiej” lider PO i cała wierchuszka wielokrotnie szydziła.

13 grudnia 2023 roku ostatecznie upadł rząd premiera Mateusza Morawieckiego i jednocześnie powstał rząd Donalda Tuska. Z tym dniem standardy polityczne i prawne zaczęły się gwałtownie zmieniać, siłą przejęto TVP i Prokuraturę Krajową, a także osadzono w więzieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Naturalnie we wszystkich resortach doszło do wymiany kadr i między innymi szefem MSWiA został Marcin Kierwiński, który podobnie jak jego poprzednik Mariusz Kamiński rozpoznaje wnioski o przyznanie ochrony politykom.

Byłym premierom z urzędu przysługuje ochrona, ale tylko przez trzy miesiące, potem muszą się ubiegać o przedłużenie, o ile czują się zagrożeni. Dokładnie w takiej sytuacji znalazł się Mateusz Morawiecki, utracił prawo do ochrony SOP 12 marca bieżącego roku, jednak z powodu częstych gróźb, jakie otrzymywał, złożył wniosek o przedłużenie ochrony. Podanie byłego premiera zostało rozpoznane i odrzucone błyskawicznie, a pod odmową podpisał się minister Marcin Kierwiński.

Można tę decyzję rozpatrywać w różnych kategoriach: złośliwości, małości, politycznej zawiści, jednak przede wszystkim jest to brak wyobraźni i odpowiedzialności. Niesnaski pomiędzy politykami nie powinny wpływać na bezpieczeństwo jakiegokolwiek obywatela, tymczasem „koalicja 13 grudnia” w swoim „stylu” prowokuje nieszczęście na każdym kroku i szczeblu.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!