Foto: Beata Zawrzel / Reporter

Tegoroczne wybory zaowocowały paradoksalnymi rozstrzygnięciami i konsekwencjami. Zwycięskie PiS utraciło władzę, przegrana KO z koalicjantami przejmuje władzę, a Konfederacja, która poprawiła swój wynik sypie się ze wszystkich stron. Gdyby chcieć wskazać dwie partie, w których nie dzieje się najlepiej i nastąpiły rozliczenia winnych sukcesu wyborczego, to bez wątpienia będzie to PiS i Konfederacja.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w PiS, czy szerzej w „Zjednoczonej prawicy” poza sondującymi oświadczeniami Kukiza i rutynowym sporem Ziobry z Morawieckim, nie dzieje się nic więcej. No i w ważne w tym wszystkim jest to, że „Zjednoczona Prawica” nie pierze brudów publicznie, czego o Konfederacji nie da się powiedzieć. Konfederacja stała się absolutnym liderem, jeśli chodzi o publiczną i bezwzględną walkę o wpływy i tylko kwestią czasu pozostaje, kiedy z klubu przekształci się w koła albo i kilka kół. Otwarta wojna pomiędzy legendą „wolnościowców” Januszek Korwinem-Mikke i nieco już gasnącą gwiazdą Sławomirem Mentzenem, to zaledwie preludium.

Nie jest żadną tajemnicą, że swoje pretensje zgłasza Grzegorz Braun, który jak na niszową Konfederację Korony Polskiej zrobił bardzo dobry wynik i oprócz siebie wprowadził do Sejmu jeszcze 4 posłów. Bardzo głośno jest też o Przemysławie Wiplerze, jego z kolei znaczna cześć polityków i przede wszystkim wyborców Konfederacji wprost oskarża o krecią współpracę z PiS. I gdy się wydawało, że to już wszystkie konflikty, przynajmniej te grubsze, to przy okazji Marszu Niepodległości wyszła jeszcze jedna niemała afera.

Na wczorajszym marszu przemawiał między innymi Krzysztof Bosak, wywodzący się z obozu narodowego, między innymi był członkiem Młodzieży Wszechpolskiej i jest prezesem Ruchu Narodowego. Wydawało się, że z takim rodowodem Bosak zostanie przywitany gromkimi owacjami, tymczasem jego wystąpienie najpierw zostało przerwane, a potem zagłuszone przez przedstawicieli Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR). Co znamienne gwizdy nastąpiły po słowach, które dla narodowców są niczym kredo:

Niepodległość polega na tym, że w kluczowych sprawach decydujemy sami (…). Łączy nas przywiązanie do polskich barw i państwa polskiego, wiara, szacunek do wiary katolickiej, wartości chrześcijańskich, które kształtowały podstawy kultury i prawodawstwo w naszym kraju.

Pomimo odwołania do narodowych wartości, a może właśnie z powodu nieuprawnionego odwołania, Bosak został bezlitośnie wygwizdany i jeszcze do tego usłyszał seriami wykrzykiwane wulgarne hasło pod adresem Konfederacji: “Konfa, wy śmiecie, Polaków oszukujecie”. Wszystko wskazuje na to, że wojna w konfederacji toczy się na wszystkich możliwych frontach i o ile dotąd na froncie narodowym nie było głośno, to teraz się to zmieniło. Konfederaci mogliby się sztucznie pocieszać problemami PiS, ale chyba nie za bardzo mają na to czas, bo całkowicie są pochłonięci wojną domową.

Gdy się patrzy na to z perspektywy historycznej, to skojarzenie z „chorobą prawicy” nasuwa się samo. W latach 90-tych ubiegłego wieku niemal co tydzień dochodziło do powołania nowej prawicowej partii i większość z nich powstawało w wyniku rozłamów. Konfederacja tym „stylem” uprawiania polityki cofnęła się o 30 lat i jeśli nie oprzytomnieje, to po prostu zniknie z polskiej sceny politycznej, tak jak zniknęły: ZCHN, KPN, czy LPR.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!