Foto: Facebook / Daria Brzezicka

Wierzącym Pan Bóg, a ateistom los, zwykle ofiarują jakąś życiową szansę, na której można budować sukces. Jedni z tych darów potrafią skorzystać właściwie, drudzy ich nie zauważą, trzeci starają się aż za bardzo i nic im nie wychodzi, czwarci sami próbują się bawić w Pana Boga albo oszukać los. Do jakiej grupy należy panna Daria Brzezicka, która w ostatnich dniach próbuje rozciągnąć swoje pięć minut w nieskończoność? Wydaje się, że balansuje na granicy trzeciej i czwartej grupy, czyli robi wszystko, ale nie bardzo jej wychodzi zabawa w Pana Boga i oszukiwanie losu.

Wielu filozofów próbuje komplikować ludzkie życie wymyślnymi teoriami, tymczasem od zarania ludzkości rządzą nami proste, wręcz atawistyczne reguły. Jeśli inicjujesz akcję musisz się liczyć z reakcją. Część reakcji może być zaskakująca, krzywdząca i nie zawsze dobro jest wynagradzane, a zło karane, ale taka jest definicja reguły, która posiada wyjątki. Daria Brzezicka sama zdefiniowała swoje działania wobec Oskara Szafarowicza jako samo dobro walczące z mową nienawiści i ze wszystkich sił odżegnywała się od motywacji politycznych. Problem panny Darii polega na tym, że co najmniej połowa obserwatorów jej zachowań ma zupełnie inne zdanie i widzi zło, w dodatku takie podstawowe, od zawsze budzące odrazę.

Ludzie nie tylko nie lubią donosicieli, nie lubią też hipokryzji, cynizmu i politycznej brutalności. Brzezicka porusza się w tych wszystkich obszarach jak ryba w wodzie, a potem udaje zdziwioną, że akcja rodzi reakcję. Udaje i z premedytacją podsyca atmosferę wokół siebie, bo jest na tyle inteligentna, aby wiedzieć, jak funkcjonują media i społeczność internetowa. Jeśli jesteś rzeczniczką Unii Europejskich Demokratów i w wywiadach mówisz otwarcie, że polityczną ambicją jest uzyskanie mandatu posła, to zapewnienia o apolityczności działań wobec politycznej konkurencji są śmieszne. Podobnie należy traktować rutynowe tłumaczenia (sprawy prywatne) panny Brzezickiej, dlaczego nie jest już rzeczniczką i członkiem partii:

Gdy regularnie płaczesz nad tym, że jesteś ofiarą mowy nienawiści, wyzwisk i gróźb, a jednocześnie sama zioniesz nienawiścią, wyzywasz i grozisz, to stajesz się Dario Brzezicka farsą własnego „męczeństwa” i „bohaterstwa”. Nazywasz swojego oponenta hieną, by za chwilę lamentować nad kapusiem, którym częstują cię zewsząd:

W jednym z wpisów w portalu X posłanka Magdalena Filiks dała do zrozumienia Szafarowiczowi, że jego komentarze przyczyniły się do śmierci jej syna. — On nadal pisał i mówił swoje. To zwykła hiena, która przy okazji próbowała zaimponować władzom PiS – fragment wywiadu Darii Brzezickiej dla Onet.pl.

Oczekujesz, że ludzie, za to co zrobiłaś, będą traktować cię z szacunkiem, równocześnie grozisz konsekwencjami prawnymi za naruszenie dóbr osobistych i zniesławienie, by za chwilę okazywać brak szacunku, naruszać dobra osobiste i zniesławiać.

Wreszcie całkowicie się gubisz w tym kim jesteś, co robisz i co cię otacza, po czym popadasz w mitomanię i groteskę, ale też podświadomie przyznajesz się do powszechnie nieakceptowanego społecznie donosicielstwa:

Czy nie warto się jeszcze raz nad tym wszystkim zastanowić? Niczego do tej pory Dario nie zbudowałaś, za to wiele rzeczy popsułaś: swój wizerunek, wizerunek UW, swoją karierę polityczną. Co więcej nie wygrałaś ani ty, ani prawda, jak twierdzisz w swoim triumfalnym oświadczeniu, chociaż masz rację, że prawda się sama się obroni. Wydaje się jednak, że nie wiesz, co to dla ciebie oznacza, bo przed prawdą o osobie raczej się nie obronisz, jeśli nie zrozumiesz, że całkowicie pomyliłaś wartości i kierunki życiowej drogi. Ostatni dzwonek, aby przynajmniej próbować zrozumieć, że to jest twoje pięć minut niesławy, a nie sławy i warto ten etap zakończyć, zamiast kontynuować.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!