Foto: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Kolejny raz trzeba zacząć wyjaśnianie sprawy od banału, a tym razem chodzi o manipulacje mediów, które żyją z podgrzewania społecznych emocji. Przez polskie portale i inne media przetoczyły się sensacyjne nagłówki, utrzymane mniej więcej w takim tonie: „Uniewinniony, bo mógł zabić niewielu”.

Gdy przeciętny człowiek przeczyta coś takiego, a co gorsza zazwyczaj na czytaniu nagłówka kończy, to od razu leci do Internetu, żeby wyrazić swoje głębokie oburzenie. Takie zjawisko istniało, istnieje i istnieć będzie, ale zawsze warto pisać o faktach, dopiero potem pododawać się emocjom.

Jakie zarzuty prokuratura postawiła Frogowi?

Robert N. bardziej znany jako Frog, zdobył sławę dzięki filmikom publikowanym w Internecie, które przedstawiały jego brawurową jazdę po drogach publicznych. Sława Froga dotarła do prokuratury i sądu, co skutkowało procesem karnym. Pierwszy czyn dotyczył szaleńczej jazdy w okolicach Kielc, co miało miejsce w 2014 r. „Kierowca” poruszał się z prędkością ok. 240 km/h, a przy tym wymuszał na kierowcach wykonywanie gwałtownych menerów hamowania, zmuszał ich do zmiany kierunku jazdy, a nawet spychał na pobocze lub poboczem mijał, nie reagował też próbę zatrzymania przez policję. Prokuratura dysponując nagraniami z tego zdarzenia, postawiła sprawcy zarzut:

Art. 174 § 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Drugi czyn zabroniony opierał się na nielegalnym wyścigu po ulicach Warszawy i to również miało miejsce w 2014 r. W tym przypadku można było mówić o brawurze, wręcz bezmyślności, ale faktem jest też to, że sprawca bardziej mijał samochody, jak tyczki slalomowe, niż zmuszał innych kierowców do jakichkolwiek zachowań ratujących zdrowie i życie. Nagranie z tego zdarzenia znacząco się różni od zdecydowanie bardziej drastycznego nagrania z Kielc.

Pomimo ewidentnych różnic prokuratura zastosowała tę samą podstawę prawną, czyli bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Oczywiście prócz art. 174 k.k., podstawą prawną były też wykroczenia drogowe, ale te nie są kluczem w sprawie.

Frog nie został uniewinniony, ale skazany na 2,5 roku bezwzględnego więzienia

W lutym 2021 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał “Froga” wroga winnym sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i za to skazał go na 2,5 roku więzienia. Jednocześnie sąd uznał, że sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym miało miejsce wyłącznie w przypadku szaleńczej jazdy na trasie Jędrzejów-Kielce. Natomiast sąd nie dopatrzył się wypełnienia przesłanek z art. 174 k.k. w przypadku „wyścigu po ulicach Warszawy”. W tym miejscu pojawia się też fragment treści uzasadnienia, który wzbudził tak wielkie emocje społeczne, ale jego treść jest bardzo precyzyjnym opisem zachowań „kierowcy” i bynajmniej nie pochwalnym:

Oskarżony nie wyczerpał znamion sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, ponieważ pomimo brawurowej jazdy, poruszając się z dużą prędkością i powodując dezorganizację na drodze, oskarżony w krytycznym czasie panował nad swoim pojazdem.

Dokładnie tak to wyglądało na załączonych dowodach w postaci nagrań z jednej i drugiej trasy. W przypadku „kieleckim” widać wyraźnie, że cześć kierowców wręcz ratowała się ucieczką przed utratą zdrowia lub życia. W przypadku „warszawskim”, widać tylko i aż pirata drogowego, który jednak bardzo sprawnie prowadzi samochód i nie zmusza żadnego innego uczestnika ruchu do nadzwyczajnych manewrów. 

Jaki zapadł wyrok w Sądzie Najwyższym i dlaczego kłamstwem jest „uniewinnienie” Froga

Kilka dni temu Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury dotyczącą wyroku w sprawie Froga. Prokuratura zaskarżyła tylko tę część, która dotyczyła „wątku warszawskiego” i domagała się uznania, że tutaj też miało miejsce bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Sąd Najwyższy oddali kasację od wyroku skazującego i tym samym utrzymał wyrok skazujący w mocy, a nie „uniewinnił”.

Sąd Najwyższy wskazał też, że kluczowe w sprawie są definicje “zagrożenia katastrofą” i “wielu osób”. O ile definicja „wielu osób” zapewne będzie nieustannym sporem w doktrynie, o tyle cztery osoby, a tylu doliczył się sąd, raczej tej definicji wypełniać nie powinny, tym bardziej, że żadna nie ucierpiała, co też trudno nazwać katastrofą.

Dlatego w prawie istnieją różne zapisy dotyczące zdarzeń drogowych, aby odróżnić ich stopień zagrożenia i szkodliwości. Czym innym jest kolizja drogowa, czym innym wypadek, jeszcze czymś innym wypadek ze skutkiem śmiertelnym, a katastrofa, jak sama nazwa wskazuje dotyczy sytuacji nadzwyczajnej, gdzie wiele osób może stracić życie lub zdrowie. W innej głośnej sprawie kierowcy BMW, który spowodował wypadek na A1 doprowadził do śmierci 3 osób, prokuratura postawiał zarzut spowodowania wypadku, nie katastrofy w ruchu lądowym.

Froga swoją „jazdą” nie spowodował nawet zadraśnięcia pojazdu i żaden uczestnik ruchu nie ucierpiał, w tym świetle jedyna pewna podstawa prawna, to wyłącznie wykroczenia drogowe. Fakt, że sąd stwierdził wypełnienie przesłanek z art. 174 w „przypadku kieleckim” i wymierzy karę 2,5 roku, nie jest żadnym skandalem, ale bardzo surową oceną i wyrokiem. Nie uznanie postawy prawnej z art. 174 k.k. „w przypadku warszawskim”, to jak najbardziej prawidłowa ocena stanu faktycznego i wykładnia litery prawa.

W czym problem, a w czym ludzie mają rację i słusznie się bulwersują?

Problem tkwi w tym, że takich Frogów na polskich drogach mamy niestety setki, ale jego sprawa stała się medialna i prokuratura pod presją polityczną, tym razem Bartłomieja Sienkiewicza, nie Zbigniewa Ziobro, postanowiła stanąć na wysokości zdania. Opinia publiczna oczekiwała jak najwyższego wyroku, a taką możliwość dawał wyłącznie naciągany i przesadzony zarzut z art. 174.

Ludzie słusznie się bulwersują w jednej kwestii, chociaż nie do końca ją rozumieją. Rzeczywiście z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że wielu oskarżonych na miejscu Froga odpowiedziałoby za swoje czyny wyższym wyrokiem. Frog miał swoje umocowania polityczne i towarzyskie, do tego bardzo dobrą opiekę prawną. Jednocześnie pan “rajdowiec” jest osobą wyjątkowo arogancką i antypatyczną, kpił z policji, prawa i wreszcie innych kierowców.

Wszystko prawda, ale… wyższy wyrok dla kogokolwiek w takiej sprawie byłby przejawem patologii, jaką w sądach widzimy prawie każdego dnia i ta patologia głównie polega na orzekaniu przeciw faktom i literze prawa. Proces Froga był, o dziwo, przeprowadzony wyjątkowo uczciwie, szczególnie w polskich realiach, taki sam zapadł też wyrok. Podobne procesy powinny być pochwalane społecznie, bo jest rzadkością, aby sąd z taką rzetelnością ocenił stan faktyczny i zastosował literę prawa.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!