Cofnijmy się w czasie, aż do roku 2014, gdy podległe Donaldowi Tuskowi służby wyrywały laptopa ówczesnemu dziennikarzowi „Wprost” Sylwestrowi Latkowskiemu, a Michał Majewski dzielnie osłaniał kolegę. Po latach Majewski został za to skazany przez „wolne sądy” na karę grzywny i musiał zapłacić 18 000 zł, ale okoliczności tamtego wydarzenia do dziś są obciążeniem PO.

O co chodziło i co tak cennego zawierał laptop Latkowskiego, że Tusk nie bacząc na koszty wizerunkowe postanowił za wszelką cenę go wyrwać? Chodziło o aferę podsłuchową, dziennikarze „Wprost” sukcesywnie ujawniali kolejne nagrania ze znanych warszawskich restauracji, między innymi „Sowa i przyjaciele”, w których przebywali politycy PO. Była to prawdziwa bomba polityczna i co więcej nikt z rządu nie wiedział ile jeszcze materiałów ujrzy światło dzienne. Okazało się, że kolejne nagrania wyrwane z laptopa nie niosły już za sobą takiej siły, ale to nie ma większego znaczenia, bo do dziś cała Polska kojarzy: „ośmiorniczki”, „ch..j, d..a i kamienni kupa”, „ch…j z tą Polską wschodnią”, „murzyńskość”.

Z powyższego katalogu ośmiorniczki chyba są najbardziej popularne i w odbiorze społecznym poniosły się największym echem. Dla większości Polaków egzotyczny posiłek skonsumowany przez polityków PO, był symbolem luksusu i oderwania o codzienności zwykłego człowieka. W próżnię trafiały wszelkie tłumaczenia, że kilogram ośmiorniczek w popularnych dyskontach kosztował niewiele więcej niż kilogram kaszanki. Ludziom zapadła w pamięci bezczelność polityka i pasożytowanie na społeczeństwie, bo przecież nie za swoje jedli i pili, ale za „nasze podatki”.

Wczoraj mieliśmy gorący czas kampanijnych wystąpień, 100 obietnic po jednej stronie, 8 obietnic po drugiej, co niespecjalnie zrobiło wrażenie na wyborcach. Gdy wiało nudą i wtórnością, nagle w Internecie pojawiło się bardzo wymowne zdjęcie.

Trudno odmówić racji panu Bochenkowi, że tutaj nie trzeba nic dodawać, niemniej parę „smaczków” warto uwypuklić. Chleb leży przy śmietnikach, w brudnym kartonie po zjedzonej pizzy i na tym chlebie widnieje napis Tusk. Pan Bochenek, nomen omen, z pewnością kierował się politycznymi motywacjami i zyskami, gdy publikował zdjęcie sponiewieranego chleba, ale z drugiej strony to nie on, tylko politycy i zaplecze PO tej profanacji się dopuścili. W Polsce chleb jest świętością dla osób wierzących, o tym, ale wyrzucanie jedzenia na śmietnik jest też zbrodnią, o której równie głośno krzyczą środowiska lewicowe. Dodatkowo całe przykre wydarzenie miało miejsce na konwencji PO w Tarnowie, gdzie Tusk i wielu innych działaczy partyjnych niemal w co drugim zdaniu mówiło o szacunku i ciężko pracujących Polakach.

Ośmiorniczka to nie chleb, wręcz przeciwieństwo chleba, który jest przecież powszedni, a nie egzotyczny, ale jedna cecha wspólna tu występuje. Symboliczny obraz pogardy polityków dla tego, co jest świętością Polaków i nie da się tego wytłumaczyć pośpiechem, czy innymi sprawami na głowie. Równie dobrze można w pośpiechu zostawić dziecko na parkingu albo wyrzucić psa do lasu przed wyjazdem na urlop. Pewne rzeczy wynosi się z domu i szacunek dla chleba zawarty w uniwersalnym powiedzeniu „jedzenia się nie marnuje, bo może i go zabraknąć”, to z całą pewnością podstawowa rzecz.

Polityków niszczyły mniejsze epizody, ten ma olbrzymi potencjał, co nie znaczy, że musi zakończyć się katastrofą dla PO, do tego potrzeba jeszcze wiele czynników. Pewne natomiast jest to, że chleb z napisem Tusk porzucony przy śmietniku zapadnie w pamięci wielu wyborców, również tych, którzy ciągle nie wiedzą na kogo głosowa. I jeśli ludzie zaczną mówić o „chlebowej ośmiorniczce”, to 1000 konkretów tego nie przykryje.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!