Co łączy Jacka Protesiewicza, lat 56 i Darię Brzezicką, lat 22? Wbrew pozorom wiele! Oboje należeli lub nadal należą do tych samych partii: Europejscy Demokraci, PSL i Trzecia Droga. Oboje startowali też z listy „Trzeciej Drogi” i uzyskali bardzo podobny, żenujący wynik. Daria Brzezicka dostała 2,8% głosów w Białołęce, co oczywiście nie dało jej mandatu radnej. Protasiewicz uzyskał 2,15 % głosów i także nie zdobył mandatu posła.

Prawdopodobnie to te „sukcesy” stały się pretekstem do małej imprezy, która wymknęła się spod kontroli, głównie za sprawą wicewojewody dolnośląskiego Jacka Protesiewicza, ale i była rzeczniczka młodzieżówki Europejskich Demokratów, też dorzuciła swoje trzy grosze, a być może krople. Co do Protasiewicza nie ma najmniejszych wątpliwości, że był pod wpływem, ponieważ sam to przyznał, aczkolwiek wpis zamieszczony na portalu „X” zniknął.


Pewne, ale w sumie niewielkie wątpliwości, mogą się pojawić przy ocenie zachowania Darii Brzezickiej, niemniej jednak gołym okiem widać, że buja nieźle.

Politycy zazwyczaj sami się wynoszą na piedestały, ale tak naprawdę są zwykłymi ludźmi, ze wszystkimi ludzkimi słabościami i przypadłościami. Gdyby ta polityczna para ograniczyła się do „gotowania” i innego spożycia, pewnie wszystko by ucichło. Niestety popełnili błąd, zwłaszcza Jacek Protasiewicz, a błąd polegał na produkowaniu dowcipów, które raczej zakończą karierę wicewojewody i nie wywindują kariery Darii Brzezickiej. Protasiewicz popisał się serią „żartów” o podłożu seksualnym i jak zwykle Internet zrobił kopie:

Dostało się redaktorowi Dobskiemu w centymetrach, ale na tym Protasiewicz nie poprzestał i postanowił zaatakować „niebinarnie”, czego w pewnych kręgach się nie wybacza, bez względu na to jakiej proweniencji jest ofiara ataków.

Jacek Protasiewicz próbował zachować się jak dżentelmenem i uderzył do Oskara Szafarowicza, który jest śmiertelnym wrogiem Darii Brzezickiej. Od wielu miesięcy, po donosie Brzezickiej, toczy się sprawa dyscyplinarna Szafarowicza na Uniwersytecie Warszawskim i nawet zapadł wyrok. Młodzieżowiec z PiS dostał naganę z ostrzeżeniem, bo napisał prawdę o relacjach w strukturach szczecińskiej PO. Życie kolejny raz zweryfikowało marzenia o wielkości ludzi, którzy raczej z małością się kojarzą. Jedna impreza, źle dobrane proporcje i dogorywające kariery polityczne zaliczyły zgon.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!