Foto: Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Roman Giertych to niedawny podopieczny Ojca Tadeusza Rydzyka, a także lider skrajnie prawicowej Młodzieży Wszechpolskiej i Ligi Polskich Rodzin, który bardzo ciężko przechodzi inicjację na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Najpierw Giertych został wykluczony z tak zwanego paktu senackiego, potem Tusk dał mu ostanie miejsce na liście sejmowej Kielcach, ale zaraz potem szef PO dodał, że czuje z tego powodu dyskomfort.

Wcześniej Giertych miał podpisać cyrograf z co najmniej trzema paragrafami, w pierwszym miał zdeklarować, że będzie się poddawał partyjnej dyscyplinie w czasie głosowań, o ile się do Sejmu dostanie. W drugim paragrafie znany ze swojego radykalnego stanowiska w kwestii aborcji, mecenas Giertych został zobowiązany do nagłej zmiany poglądów i starał się z tego wywiązać w mało przyzwoity sposób, bo dosłownie użył własnej córki, aby ta w jego imieniu dokonała ideologicznego przeobrażenia.

Ostatni paragraf jest dla mecenasa Giertycha najbardziej niebezpieczny, ponieważ dotyczy jego powrotu do Polski, co się wiąże z paragrafami karnymi. Wieść gminna niesie, że Roman Giertych uciekł przed odpowiedzialnością karną do Włoch, ale teraz ma wrócić i prowadzić normalną kampanię w Polsce i to jest warunek postawiony przez samego Donalda Tuska. Informację tę przekazała Wirtualna Polska i w zasadzie należałoby zachować ostrożność, bo to właśnie ten portal w ostatnim czasie boleśnie się skompromitował opisując rzekomą napaść na bramkarza Komara, ale jest pewien punkt zaczepienia, który nadaje wiarygodności powrotowi Giertycha do kraju.

Chodzi o samego Donalda Tuska i jego cyniczne podejście do polityki, Giertych w roli atakującego za pomocą łącz internetowych prezentowałby się dość groteskowo. Zupełnie inaczej sprawy by się potoczyły, gdyby kandydat KO został aresztowany przez „reżim Kaczyńskiego”. Sęk w tym, że o aresztowaniu w świetle polskiego prawa nie może być mowy, ponieważ mamy do czynienia z powagą rzeczy osądzonej. Sąd prawomocnie nie uwzględnił wniosku o areszt i drugi raz takiego wniosku złożyć nie wolno. Za to całkiem możliwa jest rozmowa prokuratora z Romanaem Giertycham, o czym zresztą wspomniał Jarosław Kaczyński, pytany o ewentualną debatę.

Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby prokuratura przedstawiła Romanowi Giertychowi akt oskarżenia, co więcej to właśnie zamierzała zrobić i dokładnie z tego powodu Giertych uciekł z Polski. Wówczas kandydat na posła mógłby odpowiadać z tak zwanej wolnej stopy, czyli bez przebywania w areszcie. Stan oskarżenia w zupełności by wystarczył Tuskowi i sztabowi PO do rozpętania histerii wokół prześladowania przyszłego posła przez „reżim pisowoski” i równie istotna byłaby determinacja Giertycha. Jedynie immunitet poselski pozwala Romanowi Giertychowi uchronić się przed procesem sądowym, jednak przy zwycięstwie PiS uchylenie immunitetu jest raczej pewne. Czy pan Rona czuje się na Tylem mocny, aby ponieść PO do zwycięstwa i tym samym zapewnić sobie nietykalność?

Trudno powiedzieć, ze to pewne jest, że pan mecenas powrotem do Polski ryzykuje bardzo wiele, więc nie da się wykluczyć, że skorzysta z podobnego manewru, jak w przypadku aborcji. Być może w jego imieniu kampanię będzie prowadzić żona albo, któraś z trzech córek i tym sposobem punkt z cyrografu zostanie wypełnionych, bo Giertych to Giertych, a sztuka jest sztuka.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!