Foto: Screen TVN24

Nie ma takiej ilości papieru i atramentu, ani miejsca na serwerach, aby spisać wszystkie absurdy, jakie codziennie obserwujemy w życiu politycznym i medialnym. Od kilku dni opinia publiczna żyje jedną sceną, której głównymi bohaterami są: Zbigniew Ziobro, wiatr, poła marynarki i pistolet Glock. Trudno się dziwić, że przypadkowo odsłonięta broń za paskiem ministerialnych spodni trafiła do mediów, tak działają media, ale interpretacyjna i analityczna burza wokół tego zdarzenia, to już zupełnie inny absurd.

Komentatorzy podzielili się na trzy grupy, w pierwszej znajdują się zbulwersowani eksperci, autorytety oraz dziennikarze i wyborcy opozycji. W drugiej zachwyceni „polskim szeryfem” wyborcy PiS wraz z zapleczem medialnym i intelektualnym. W trzeciej grupie, najmniej licznej, znajdują się osoby z wymalowanym na twarzy pytaniem: „Ale o co w ogóle chodzi”? Redakcja PatrzyMY.pl zawsze stara się „łączyć, a nie dzielić” i kieruje swoje artykuły do wszystkich Polaków, dlatego też zapraszamy do lektury artykułu wszystkie trzy grupy, chociaż zdajemy sobie sprawę, że dwie mają wyrobione zdanie i „żadne fakty tego nie zmienią”.

Zanim doszło do tej dziwnej afery, w której Minister Sprawiedliwości został wyśmiany i zrugany za legalne posiadanie broni i prawidłowe jej przechowywanie, przed Sądem Rejonowym w Łodzi zapadł wyrok w sprawie innego Ministra Sprawiedliwości. Sąd uznał, że były minister z ramienia Platformy Obywatelskiej uzyskał pozwolenie na broń z pominięciem przewidzianej przez prawo procedury. W efekcie Cezary Grabarczyk po prostu nielegalnie posługiwał się bronią i między innymi za to sąd wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności, ale warunkowo ją zawiesił na okres próby jednego roku. Ponadto skazany ma uiścić 7200 zł grzywny i informować kuratora o przebiegu okresu próby, co pięć miesięcy.

Wydawałoby się, że w miarę normalnych warunkach życia społecznego, politycznego i medialnego, to skazany Minister Sprawiedliwości powinien być podmiotem ożywionej debaty publicznej. Najwyraźniej daleko nam do normalności, bo od kilku dni cięgi zbiera Minister Sprawiedliwości, który nie popełnił żadnego przestępstwa w związku z posiadaniem i przechowywaniem broni. W zaistniałej sytuacji puenta nie może być wesoła i brzmi następująco: w Polsce żadnej sensacji nie wzbudza polityk łamiący prawo, a polityk przestrzegający prawa staje się obiektem kpin.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!