Foto: www.marca.com

Od euforii, przez sceptycyzm, do realizmu. Tyle można powiedzieć o prognozach nadziejach i przebiegu „wyborów połówkowych” w USA. Pomimo wielu zwrotów akcji i niewątpliwej porażki ludzi Donalda Trumpa, o czym pisaliśmy w odrębnym artykule, jest już pewne, że ostatecznie większość w Izbie Reprezentantów będzie należeć do Republikanów. Wprawdzie póki co znamy tylko medialne doniesienia agencji AP, skądinąd znanej z innych głośnych doniesień, ale jeśli się te wieści połączy z oficjalnymi gratulacjami, jakie złożył Republikanom prezydent Joe Biden, to wszystko staje się jasne.

Partia Republikańska jak do tej pory zdobyła co najmniej 218 mandatów, a to oznacza, że dysponuje większością w Izbie Reprezentantów liczącej 435 kongresmanów. 210 mandatów uzyskali Demokraci i do kompletu brakuje jeszcze obsadzenia 7 miejsc, ale kto je przejmie zdecyduje liczenie głosów, które jeszcze trwa. Amerykańska stacja telewizyjna NBC News, czyli amerykański TVN, zdecydowanie niesprzyjający Republikanom, podała swoje prognozy i według nich, Partia Republikańska ostatecznie może liczyć na 221 mandatów, natomiast Demokratom pozostanie 214 mandatów. Jeśli ta prognoza się potwierdzi, to dojdzie do niemal identycznej zamiany proporcji, ponieważ przed wyborami w Izbie Reprezentantów to Demokraci przeważali z liczbą 222 głosów, przeciw 213 głosom Republikanów.

Po zwycięstwie Republikanów w Izbie Reprezentantów z pewnością pojawi się nowy spiker, odpowiednik polskiego Marszałka Sejmu. Znienawidzoną przez konserwatystów Nancy Pelosi prawdopodobnie zastąpi Kevin McCarthy, który wygrał wewnętrzną rozgrywkę o to stanowisku i uzyskał najwięcej głosów poparcia swojej partii.

Nowy rozkład sił z pewnością nie ułatwi życia prezydentowi Bidenowi, ponieważ polityczni przeciwnicy będą mogli zablokować każdą inicjatywę ustawodawczą prezydenta USA. Jeszcze gorsza informacja dla Joe Bidena jest taka, że Republikanie jako jedno z pierwszych działań zapowiadają powołanie komisji w celu prowadzenia śledztw w sprawach z udziałem Demokratów, w tym samego Joe Bidena i jego syna Huntera.

Na pocieszenie Demokraci mogą spojrzeć w stronę Senatu, gdzie utrzymali kontrolę z pewnymi 50 mandatami, które w połączeniu z głosem wiceprezydent USA Kamalą Harris, zapewnia im większość. Do obsadzenia pozostaje jeszcze jedno miejsce senackie i o tym komu przypadnie zdecyduje dogrywka w stanie Georgia.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!