Foto: Twitter, Matthew Tyrmand
W Stanach Zjednoczonych trwają wybory określane jako „midterms”, czyli „połówkowe”. Cała seria sondaży i prognoz eksperckich, mówiła o niemal pewnym zwycięstwie Republikanów i przejęciu co najmniej Izby Reprezentantów. Taka szansa ciągle jeszcze istnieje, ale jest coraz mierniejsza, na co niezależnie od siebie wskazał amerykański dziennik “New York Times” i Jarosław Kaczyński. Zachowując odpowiednie proporcje i hierarchię, oczywiście zaczniemy od wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego:
Mieli wygrać Republikanie, a w istocie jest co najwyżej remis, albo nawet można mówić o sukcesie Demokratów. (…) Demokraci zastosowali mądrą metodę. W paru okręgach, gdzie się wahało, zaczęli bardzo mocno podbijać tych radykałów, którzy krzyczą, że wszystko da się załatwić jednym prostym posunięciem, że w gruncie rzeczy nie ma żadnych komplikacji: “my dojdziemy do władzy, wszystko będzie dobrze” – 13 listopada 2022 roku, Jarosław Kaczyński na spotkaniu wyborczym w Bielsku-Białej:
Słowa Kaczyńskiego potwierdza “NYT”, który pokusił się o analizę aktualnych wyników i podał, że na pięciu kandydatów republikańskich startujących pod hasłem “America First”, tylko jeden wygrał wybory. Związani z Trumpem Republikanie przegrali w: Nevadzie, Arizonie, Michigan, Nowym Meksyku. Jedynie w Indianie udało się Republikaninowi wygrać, ale trzeba pamiętać, że Indiana to takie amerykańskie Podkarpacie, gdzie konserwatyści regularnie odnoszą sukcesy.
“New York Times” zwraca też uwagę na ciekawe koincydencje związane dokładnie z tym, o czym mówił Jarosław Kaczyński. W stanie Nevada Republikanin Jim Marchand, który jest czołowym krzewicielem radykalnych teorii związanych z fałszowaniem wyborów prezydenckich w 2020 roku, przegrał miejsce w Senacie z Demokratą Cisco Aguilarem. W tej samej Nevadzie gubernatorem stanu został Republikanin Joe Lombardo, który nie był związany z Donaldem Trumpem i nie podważał uczciwości wyborów oraz zwycięstwa Joe Bidena.
Prawdziwą furorę zrobił jeszcze inny Republikanin startujący w wyborach z bardzo oryginalnym hasłem i jednocześnie gwarancją. Tim Michels obiecał, że jeśli zostanie wybrany gubernatorem stanu Wisconsin, to żaden Republikanin więcej nie przegra wyborów w tym stanie. Pierwsza część planu się powidła, Michels został gubernatorem, na weryfikację drugiej części, jak się wydaje, dużo trudniejszej do spełnienia, trzeba będzie czekać wieczność, o ile rzeczywiście ma się zrealizować.
Porażki niedoszłych senatorów i gubernatorów związanych z Donaldem Trumpem, przekładają się na porażkę samego Trumpa, którego pozycja w partii Republikanów bardzo się komplikuje. 15 listopada Donald Trump miał ogłosić światu „wielką rzecz”, ale chyba nie klęskę swoich ludzi miał na myśli, tylko własne kandydowanie na prezydenta USA w 2024 roku. W tych mało atrakcyjnych warunkach, pytaniem otwartym pozostaje, czy Trump w ogóle przemówi, a jeśli tak, to w jakim tonie?
Sukces wyborczy Republikanów miał być trampoliną dla byłego prezydenta USA, ale o sukcesie mówić się nie da, dlatego wynik wyborczy jego ludzi raczej spełnia funkcję czarciej zapadki. Szanse Trumpa na realny powrót do władzy maleją tym bardziej, że z każdym dniem rośnie w siłę Ron DeSantis. Partyjny kolega i jednocześnie rywal Trumpa, może go pozbawić złudzeń już na etapie rywalizacji wewnętrznej, czyli wyłonienia jednego kandydata Republikanów na prezydenta USA.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!