W Rosji carskiej i radzieckiej jeden wyznacznik silnej władzy jest spójny, dopóki car, czy komunistyczny dyktator morduje swoją konkurencję i z niczego się tłumaczy, to jego władza jest niepodzielna. Po upadku komunizmu i rozpadzie ZSRR Gorbaczow zaczął się tłumaczyć i najpierw został upokorzony przez Janajewa, potem przez Jelcyna, który przejął całą władzę w Rosji. Gdy Jelcyn odchodził z urzędu prezydenta Rosji, to namaścił na swojego następcę Putina, a ten po wygraniu wyborów upokorzył swojego patrona, tak jak wcześniej Jelcyn upokorzył Gorbaczowa. Okazanie słabości w Rosji zawsze oznacza, że gdzieś w pobliżu czai się już następca tronu.
Dziś o godzinie 22:10 czasu moskiewskiego Władimir Putin wystąpił z orędziem do narodu i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jego przemówienie zwierało pełno sprzeczności i lęków. Takiego Putina jeszcze świat nie widział, z jednej strony ciągle aktualny przywódca Rosji chciał pokazać siłę i otwartym tekstem nazwał grupę Prigożyna zdrajcami:
Organizatorzy buntu zdradzili naród i tych, którzy zostali w niego wciągnięci. Wrogowie Rosji chcieli, aby kraj utonął w krwawych konfliktach domowych. (…) To jest dokładny wynik, bratobójstwo, którego chcieli wrogowie Rosji. Neonaziści w Kijowie i ich zachodni patroni oraz wszelkiego rodzaju zdrajcy narodowi. Chcieli, aby rosyjscy żołnierze zabijali się nawzajem, zabijali personel wojskowy i cywilów, żeby w końcu Rosja przegrała, a nasze społeczeństwo się podzieliło, uduszone krwawą wojną domową.
Z drugiej strony Putin nie mówił, że powstrzymanie „zdrajców” to jego zasługa i podległych mu służb, ale wysiłek całego narodu rosyjskiego, kościołów i organizacji publicznych:
Organizacje publiczne, kościoły wyznaniowe, czołowe partie polityczne, właściwie całe społeczeństwo rosyjskie poparło porządek konstytucyjny.
Wreszcie z trzeciej strony do nie dawna krwawy dyktator, brutalnie rozprawiający się ze swoimi przeciwnikami, zapewnił, że „zdrajcom” włos z głowy nie spadnie:
Dziękuję tym żołnierzom i dowódcom zgrupowania Wagnera, którzy podjęli jedyną słuszną decyzję, nie popełnili bratobójczego rozlewu krwi, zatrzymali się na ostatniej linii. Dziś macie możliwość dalszej służby Rosji poprzez podpisanie umowy z Ministerstwem Obrony lub innych organów ścigania. Możecie też wrócić do swoich bliskich i przyjaciół. Kto chce, może pojechać na Białoruś. Obietnica, którą złożyłem, zostanie spełniona.
Na końcu podziękowaniami i wdzięcznością Putina mógł się delektować Alaksandr Łukaszenka, co więcej to właśnie Łukaszenka został wskazany, jako główny rozjemca i ojciec zwycięstwa:
Jestem wdzięczny prezydentowi Łukaszence za jego wysiłki i wkład w pokojowe rozwiązanie sytuacji.
Eksperci i analitycy prześcigają się w wieszczeniu końca rządów Putina, co mam się odbyć w ramach przewrotu na Kremlu. Opinie te zazwyczaj nie są poparte faktami, tylko wizjami, ale jedno jest pewne. Tak nie przemawia rosyjski wódz, tak przemawia rosyjski dygnitarz, który nerwowo rozgląda się wokół siebie i próbuje desperacko pozyskiwać poparcie. Putin tak strachliwego orędzia nie wygłosił nigdy, bo najwyraźniej ma się czego i kogo bać.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!