Foto: VALENTYN OGIRENKO / REUTERS

Po pierwszym szoku i współczuciu, Polacy zaczęli patrzeć na to co się dziej na Ukrainie trochę chłodniejszych okiem i chociaż nadal większość popiera wsparcie dla naszego sąsiada, to już nie bezwarunkowo. Polacy coraz częściej krytycznie odnoszą się do uległości polskiego rządu wobec Ukrainy i jednocześnie zaczynają dostrzegać brak wdzięczności za okazaną pomoc. W tej atmosferze pojawiły się też niewygodne pytania dotyczące obecności młodych Ukraińców w Polsce, którzy zamiast bronić swojego kraju, to urlopują się w naszym kraju.

Okazuje się, że ten problem dostrzegły także władze ukraińskie i co więcej przyczyn takiego stanu rzeczy dopatrują się w dość powszechnej na Ukrainie korupcji. Dawid Arachamija, przewodniczący politycznej frakcji parlamentarnej „Sługa Narodu”, jako pierwszy domagał się, żeby ukraińskie organy państwowe zaczęły ścigać poborowych uchylających się od służby wojskowej. Głównie ma to dotyczyć Ukraińców, którzy uciekli z kraju przed komisją wojskową, co więcej wielu z nich uczyniło to na podstawie fałszywych świadectw lekarskich.

Arachamija twierdzi, że fałszowanie dokumentów pozwalających uniknąć służby wojskowej, to powszechny proceder, a pozyskanie takich dokumentów kosztuje od 3 do 15 tysięcy dolarów. Wystąpienie Arachamiji wywołało spore poruszenie na Ukrainie, o sprawie zrobiło się tak głośno, że musiał zareagować prezydent Wołodymyr Zełeński, który nakazał służbom zweryfikowanie wszystkich zaświadczeń lekarskich o niezdolności do służby, wystawionych po 24 lutego 2022 r. Wstępnie oszacowano, że fałszywe zaświadczenia wydane za łapówki mogły trafić nawet do kilkudziesięciu tysięcy młodych Ukraińców, którzy nie myślą przelewać krwi za ojczyznę.

Znaczna część dekowników ma ukrywać się w Polsce, bo to właśnie przez nasz kraj przewinęło się najwięcej Ukraińców. Ze statystyk straży granicznej wynika, że na 2,8 miliona uchodźców przybyłych do Polski od wybuchu konfliktu na Ukrainie, około 80 tys. mogą stanowić Ukraińcy w wieku poborowym. Z oczywistych względów polskie służby nie mają żadnych informacji dotyczących statusu tych mężczyzn związanego z poborem i mobilizacją, za to służby ukraińskie twierdzą, że w Polsce przebywa wystarczająco wielu poborowych, aby się o nich upomnieć:

To istotna liczba dla Ukraińców. Te osoby mogły zostać zmobilizowane i zwiększyć szeregi naszych sił zbrojnych – powiedział Fedir Wenisławski z komitetu bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu Rady Najwyższej.

Problem w tym, że Polska nie ma żadnej podstawy prawnej, aby ukraińskich poborowych odesłać do domu, wyjątek stanowią tylko te osoby, które na terenie RP popełniają przestępstwa. Z ustaleń “Rzeczpospolitej” wynika, że podobne przypadki miały już miejsce i głównie dotyczą młodych Ukraińców zajmujących się przemytem nielegalnych migrantów. Wszystko jednak wskazuje na to, że z pomocą Polsce przyjdą służby ukraińskie, które zapowiedziały, że za każdym poborowym posiadającym wątpliwej jakości zaświadczenie zostanie wysłany list gończy.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!