Foto: Jacek Dominski / REPORTER

W ostatni czasie Szymon Hołownia nie ma lekkiego życia, chociaż teoretycznie jest w swoim żywiole, czyli tańczy w światłach kamer i produkuje komentarze w mediach. Tylko, czy o takie kino i taki smak popcornu na pewno mu chodziło? Raczej niekoniecznie, ponieważ sprawy przybierają coraz poważniejszy obrót. Szymon Hołownia jest młodym politykiem i wszystkiego się uczy, ale jednego przez prawie trzy miesiące pojąć nie potrafi, że polityka połączona z odpowiedzialnością prawną, to nie program rozrywkowy w komercyjnej telewizji.

Specyfiką populistycznych decyzji polityków jest to, że one z natury rzeczy podobają się publice, nawet jeśli łamią prawo. Szymon Hołownia w takich warunkach zakazał posłowi Braunowi wejścia na teren Sejmu i specjalnie dla niego wydał rozporządzenie o osobistej kontroli. W przypadku posła, który jest bardzo charakterystyczną postacią i ma niszowe poparcie, podobne zabiegi uszły Marszałkowi Sejmu bezkarnie.

Zupełnie inaczej przedstawiają się działania związane z mandatami posłów Kamińskiego i Wąsika, tutaj pan marszałek narobił strasznego bałaganu i w świetle prawa podjęte przez niego czynności w sposób oczywisty naruszyły art. 231 k.k., o czym pisaliśmy obszernie w odrębnym artykule. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji Szymon Hołownia wyciągnie wnioski i zacznie poświęcać więcej uwagi temu, aby nie stwarzać sobie kolejnych problemów prawych.

Niewiele jednak na taką refleksję wskazuje, bo dziś dowiedzieliśmy się, że Marszałek Sejmu zamierza kolejny raz naruszyć prawo poprzez uniemożliwienie sprawowania mandatów świeżo ułaskawionym posłom PiS. Tymczasem starsi i doświadczeni koledzy Szymona Hołowni z Państwowej Komisji Wyborczej, doskonale wiedzą, że każdy podpisany dokument niesie za sobą odpowiedzialność prawną i w związku z tym zwrócili się do marszałka z dwoma odrębnymi pismami, a w nich zawarli kluczowe pytania. Zapytali czy:

(…)podtrzymuje przedmiotowy wniosek. (…) Jeśli tak – Państwowa Komisja Wyborcza wnosi o wskazanie podstawy faktycznej i prawnej, na której opiera przedmiotowy wniosek, skoro postanowienia Sądu Najwyższego są sprzeczne.

Powyższe pytania dotyczą wniosku Marszałka Sejmu w sprawie podania przez Państwową Komisję Wyborczą informacji o kolejnych kandydatach z tej samej listy kandydatów, którzy otrzymali największą liczbę głosów. Na razie odpowiedź Szymona Hołowni jest lakoniczna i bardzo wycofana:

Ja nie prosiłem PKW o inicjowanie procesu w sprawie pana Wąsika. Prosiłem tylko w sprawie pana Kamińskiego. – powiedział Szymon Hołownia podczas konferencji prasowej w Sejmie, po czym dodał, że jeśli chodzi o sprawę Macieja Wąsika, to “najpierw musi zrozumieć, co się stało w Sądzie Najwyższym”.

Druga cześć odpowiedzi Szymona Hołowni jest bardzo charakterystyczna, na co uwagę zwracało wiele osób i życzliwie albo dobitnie ostrzegało pana marszałka, że nie bardzo rozumie co się dzieje. Pan Hołownia nie przejął się tymi ostrzeżeniami, podjął fatalne w skutkach decyzje i teraz jeszcze bardziej się pogubił. Podpowiemy panie Szymonie! PKW nie ma zamiaru wypijać piwa, które pan nawarzył i dlatego oczekuje od pana konkretów, zamiast popisów retorycznych. Zostanie pan ze swoimi błędami i problemami prawnymi zupełnie sam, a w przyszłości w towarzystwie prokuratora.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!