Foto: Screen YouTube

Zawód dziennikarza systematycznie i konsekwentnie wyznacza nowe kierunki, niestety od lat jest ty wyłącznie eksploracja dna, coraz bardziej pogłębianego. Pogoń za sensacją i wzbudzaniem społecznych emocji jest tak wielka, że nie tylko podstawowe obowiązki dziennikarza, jak zachowanie staranności i rzetelności, są pogwałcane, ale powstają publikacje świadomie pomijające najistotniejsze fakty.

Podstawowe reguły, które dotyczą nie tylko dziennikarzy, ale każdego człowieka wydającego osąd, to wysłuchanie dwóch stron, a jeśli istnieje taka konieczność, to kilku stron. Dziennikarze Radia Zet Radosław Gruca i Mariusz Gierszewski postanowili nie przejmować się niczym i wysmarowali „artykuł” nastawiony na tani poklask. Po jednej stronie ustawili niewątpliwy dramat, czyli śmierć osoby bliskiej, „zwykłej obywatelki RP”, po drugiej znajduje się mąż Marszałek Sejmu Elżbiety Witek, czyli wpływowej polityk partii rządzącej. Teza „artykułu” jest taka, że „zwykły obywatel RP” nie żyje, bo mąż wysoko postawionej polityk „zajmuje” miejsce na OIOM.

Co zrobił „dziennikarz” Guca razem ze swoim kolegą Mariuszem Gierszewskim? Na podstawie kontaktu z córką zmarłej pacjentki, wysmarowali paszkwil, który zwiera twarde oceny i zalecenia w jaki sposób należy postąpić z mężem Elżbiety Witek i jakie podjąć działania w zakresie hospitalizacji. Wszystko było oparte wyłącznie na opinii córki zmarłej pacjentki, która z oczywistych względów jest zaangażowana emocjonalnie w sprawę i nie ma odpowiedniej wiedzy, aby takich ocen dokonywać:

Na oddziale intensywnej terapii w Legnicy od ponad roku przebywa Stanisław Witek, mąż Marszałek Elżbiety Witek. […] Dowiedziałam się, że Stanisław Witek w stanie wegetatywnym przebywa kilkanaście miesięcy na oddziale intensywnej terapii, choć powinien być już od dawna objęty leczeniem paliatywnym. […] Celem oddziałów intensywnej terapii jest ratowanie życia, a nie podtrzymywanie funkcji życiowych przez lata, a niestety z takim działaniem mamy do czynienia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Uprzywilejowanie i dyskryminacja pacjentów, poprzez wykorzystywanie jakichkolwiek zależności służbowych lub osobowych, odbywa się kosztem życia i zdrowia zwykłych ludzi. Moja mama czekała na miejsce na oddziale intensywnej terapii w Legnicy osiem dni, jak zresztą wiele innych osób z oddziału wewnętrznego szpitala w Legnicy.  

W dalszej części „artykułu” znajdziemy jakąś nieudolną próbę obiektywnego spojrzenia na sprawę, która sprowadza się do krótkiej i dość oczywistego stanowiska anestezjologów, którzy nie mają dostępu do dokumentacji medycznej:

To są trudne do oceny sprawy. Żeby stwierdzić naruszenie przepisów, trzeba zabezpieczyć pełną dokumentację – mówią nam nasi informatorzy ze środowiska anestezjologów. 

Sprawa z zawiadomienia głównej bohaterki „artykułu” trafiła do prokuratury na początku marca, co jest równoznaczne z tym, że żadnych konkretnych ustaleń w tak skomplikowanej materii poczynić się nie dało. Natomiast to wystarczy „dziennikarzom”, żeby przemyć prokuratorską ochronę ważnej polityk obozu rządzącego, bo to się świetnie sprzedaje.

Czego zabrakło w tym tandetnym i obrzydliwym „materiale”? Na pewno podstawowej refleksji, mianowicie takiej, że gdyby nawet mąż Elżbiety Witek „blokował” miejsce na OIOM, to przecież chodziło o to, że w całej regionie nie było miejsc na OIOM, zatem problem nie leży w jednym pacjencie, tylko w całej „opiece medycznej”. Taka refleksja wymaga jednak odrobiny inteligencji, co zwykle jest poza zasięgiem „dziennikarzy”, za to nigdy im nie brakuje bezczelności. Autorzy na końcu tekstu wprost przyznają, że z rzetelnością i dziennikarstwem w ogóle nie mają nic wspólnego, a wyrok wydali przed oddaniem głosu całej grupie oskarżonych:

Radio ZET czeka na odpowiedzi na pytania wysłane do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, Prokuratury Okręgowej w Legnicy, Centrali NFZ i Marszałek Sejmu Elżbiety Witek.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!