Foto: Screen Youtube

Mówi się, że polską specjalnością jest narzekanie, a inne narody, szczególnie Niemcy, nie gadają po próżnicy tylko biorą się za robotę. W każdym takim stereotypowym myśleniu zawsze znajdują się pułapki, czego dowiódł narzekający na władze niemieckie przedsiębiorca Wolfgang Reitzle. Pan Reitzle nie zostawił suchej nitki zarówno na poprzednim rządzie Angeli Merkel, jak i na obecnych rządach tak zwanej „Koalicji sygnalizacji świetlnej”.

W ocenie biznesmena Niemcy giną w oczach, między innymi dlatego, że Merkel nie przeprowadziła żadnej reformy, z kolei Olaf Scholtz prowadzi fatalną politykę klimatyczną:

Podczas ery Merkel nie było ani jednej ważnej reformy strukturalnej. Niemcy nie należą już do 20 najbardziej konkurencyjnych krajów na świecie. A teraz szkodzi nam polityka klimatyczna, która robi niewiele lub nic, aby chronić klimat. Trzeba zatrzymać ten zgubny trend – fragment artykułu Wolfganga Reitzle opublikowanego na łamach „Die Welt”.

W kolejnych akapitach jest jeszcze ostrzej, bo czytamy o „upadku Niemiec” i „najgłupszej polityce klimatycznej”, która sprawia, że Niemcy wpadają w pułapkę energetyczną:

Niemcy upadają. (…) Niemcy nie należą już do pierwszej dziesiątki krajów w Europie pod względem produktu krajowego brutto na mieszkańca. Wypadliśmy z listy 20 najbardziej konkurencyjnych krajów świata. (…) Nawet dla tak silnego kraju jak Niemcy 16 lat kanclerstwa Angeli Merkel to było za wiele. (…) żaden inny kraj na świecie nie ma głupszej polityki klimatycznej od Niemiec.

Autor tej ostrej krytyki wskazał, że największym błędem, czy wręcz głupotą było odłączenie niemieckich elektrowni atomowych i importowanie prądu z francuskich elektrowni atomowych. Wolfgang Reitzle zwraca też uwagę, że Niemcy podobnie jak Polska postawiły na elektrownie węglowe i dlatego zaraz po Polsce mają „najbrudniejszą energię”. Niemiecki przedsiębiorca podkreślił także, że socjalistyczne pomysły, na przykład czterodniowy dzień pracy, doprowadzą do jeszcze większego kryzysu gospodarczego. Wolfgang Reitzle podkreśla, że Niemcy już mają jeden z najkrótszych czasów pracy, bo jest to zaledwie 1349 godzin rocznie, podczas gdy Polacy pracują 1830 godzin.

W tej chwili w Niemczech prócz problemów z energią i wszystkich problemów opisanych w artykule Wolfganga Reitzle, panuje też spore zamieszanie polityczne. Coraz większą popularność zdobywa AfD, czyli Alternatywa dla Niemiec. Jest to skrajnie prawicowe ugrupowanie, które z jednej strony odrzuca wszelkie lewicowe pomysły, jak „globalne ocieplenie”, ale z drugiej i bardzo niebezpiecznej dla Polski strony, domaga się rewizji granic. Wolfgang Reitzle uważa rosnącą w siłę AfD za zagrożenie dla Niemiec i wieszczy, że ta partia przejmie władzę, jeśli „Koalicja sygnalizacyjna” nie zmieni swojej polityki:

Niemcy potrzebują punktu zwrotnego, opartej na faktach polityki rozsądku i gospodarki rynkowej. (…) Prawicowe rządy przejmują władzę w coraz większej liczbie krajów w Europie. Jeśli tak dalej pójdzie, stanie się to realnym zagrożeniem również w Niemczech.

Trzeba przyznać, że nie jest to optymistyczna ocena bieżącej sytuacji i co więcej rysowana przez Wolfganga Reitzle perspektywa przyszłości również nie wygląda najlepiej dla Niemiec. Warte podkreślenia jest też to, że Niemcy coraz częściej porównują się do Polski i widzą u nas więcej pozytywów niż u siebie, a jeszcze kilkanaście lat temu niemieckie rozmowy o Polsce sprowadzały się do dowcipów o furmankach i kradzieżach samochodów.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!