Foto: East/News/Forum

Od wczoraj redakcja PatrzyMY.pl z prawdziwym osłupieniem i wytrzeszczem oczu obserwuje najnowszą awanturę „na skalę światową”, która rozgrywa się wyłącznie w okopach zwolenników PiS i opozycji. Oczywiście to nie kolejna bitwa wytrzeszczyła nam oczy, ale podmiot sporu, czyli niejaka Mel C. Jedno oko nam się wytrzeszczyło od samego pseudonimu, który kompletnie nic nam nie mówił i nadal mówi niewiele. Natomiast wytrzeszcz drugiego oka spowodowała polityka rozrywkowa TVP. 

Nie potrafimy zrozumieć, jak to się mogło stać, że zapomniana brytyjska gwiazda archiwalnego zespołu Space Girls, znana ze kontrowersyjnych poglądów skrajnie lewicowych i zachowań obyczajowych dalekich od konserwatywnych gustów, znalazła się na liście płac TVP? Przypuszczamy, że właśnie sama lista płac zdecydowała, a dokładnie było po prostu tanio. Pech chciał, że brytyjska nieco już anonimowa piosenkarka nagle zrozumiała, gdzie tkwi prawdziwy biznes i więcej szumu zrobi, a tym samym zarobi, na odmowie przyjazdu do Polski, niż na udawaniu śpiewania pod playback w nieciekawej pogodzie. No i się zaczęło! Zwolennicy opozycji okrzyknęli Mel C polską madonną, natomiast przedstawiciele TVP, którym biznes nie wyszedł i zwolennicy PiS, przypomnieli sobie o „ruskiej onucy”.

Przyznajemy, że nie mieliśmy odwagi sprawdzać, co tam pisze o naszym strasznym polskim ciemnogrodzie „zachodnia prasa”, ale mamy genialny pomysł, aby wyjść z całego impasu. Skoro do Polski na „Sylwestra Marzeń” nie chce przyjechać i z Zenkiem zaśpiewać Mel C, to trzeba zaprosić Mel B!Tak się fantastycznie składa, że to też była wokalistka archiwalnego Space Girl, to prawie nikt nie zauważałby różnicy.

Naturalnie wcześniej polskie służby specjalne musiałby sprawdzić, czy Mel B, w 1998 roku nie śpiewała w Moskwie albo w 2001 roku w Sewastopolu. Należy się też spodziewać, że zwolennicy opozycji skupieni pod szyldem #silnirazem wyślą kilka tysięcy komentarzy Mel B, w który opiszą, że w Polsce jest Białoruś, a „ludzie nie ideologia LGBT” są zamykani w specjalnych obozach pod nazwą „wolne gminy”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!