Foto: Screen WP

Żarty się skończyły, a zaczęła się prawdziwa komedia wyborcza, która póki co rozgrywa się w kuluarach. Partie opozycyjne, z wyłączeniem Konfederacji, porozumiały się co do jednej listy w wyborach do Senatu, ale porozumienie dotyczy wyłączenie samego faktu budowania jednej listy. Kto się na tej liście pojawi to zupełnie inna historia, jeśli nie kilkaset historii jednocześnie. Na dziennikarskich i politycznych korytarzach coraz częściej mówi się o czarnych koniach wyborów senackich i dlatego pojawiają się pierwsze wywiady z politykami, którzy komentują te plotki.

W wywiadzie dla Wirtualnej Polski Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Senatu z Polskiego Stronnictwa Ludowego, odniósł się do trzech najgłośniejszych „kuluarowych” kandydatur. O Romanie Giertychu mówiło się od dawna, ale ten „czarny koń” jest obecnie poszukiwany listem gończym przez prokuraturę i nie wszyscy opozycyjni politycy widzą go wśród kandydatów. O tym, że koalicja opozycyjna ma raczej chłodny stosunek do mecenasa Giertycha świadczą słowa Piotra Zgorzelskiego:

Nie będę się wypowiadał, czy widzę na listach Romana Giertycha, bo Giertych w tej sprawie się do nas nie zgłaszał.

Trudno ten komentarz nazwać dyplomatycznym unikiem, raczej mamy tu wyraźnie podkreślenie, że po pierwsze Roman Giertych musiałby PSL ładnie po prosić, a po drugie niekoniecznie uzyskałby zgodę. Podobnie jeden z liderów PSL-u potraktował Ryszarda Petru, który wprowadził do polskiej polityki sporo uśmiechu, ale na jego nieszczęście najczęściej był to śmiech z poczynań byłego szefa „Nowoczesnej”:

Też słyszałem, że wokół paktu senackiego to nazwisko krąży, ale na ostatnim posiedzeniu nie padło.

Widać wyraźnie, że „nazwisko krąży”, ale „nie padło”, czyli u pana Ryszarda bez zmian, nadal jest śmiesznie i to zanim sam polityk się odezwie. Za to zupełnie inaczej wygląda pozycja byłego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. W tym przypadku można wręcz mówić o oficjalnej zgodzie PSL-u na start i co więcej o sporym szacunku dla kandydata:

Nie ma jeszcze decyzji, z którego okręgu, ale jest deklaracja chęci. Nie jest to moja bajka ideologiczna, bo pan Adam Bodnar jest politykiem o poglądach lewicowych. My mu kontrkandydata nie wystawimy. Trzymamy za niego kciuki – powiedział Piotr Zgorzelski w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.

Mocna trójka, trzeba przyznać, jednak do pełnego składu „sześciu króli”, jak chciał Ryszard Petru, brakuje jeszcze: Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego. Trzej byli prezydenci to potężne lokomotywy wyborcze, jak tylko razem się spotykali zawsze ciągnęli opozycyjny pociąg, tyle tylko, że na wstecznym biegu.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!